Oleg Semenov: Nie wiem, co się z nami dzieje

W sobotę rozegrany został mecz 5. kolejki PGNiG Superligi między dwiema ekipami beniaminków. W starciu na zabrzańskim parkiecie lepsze okazało się NMC Powen, które pokonało Juranda Ciechanów 26:24. O przegranej piłkarzy ręcznych z Ciechanowa, zaważył słaby początek drugiej połowy meczu.

Po pierwszej odsłonie meczu goście prowadzili 15:12. Pierwsze 10 minut drugiej połowy należało jednak do gospodarzy, którzy sześciokrotnie pokonali Rafała Grzybowskiego, podczas gdy przyjezdnym nie udało się sforsować bramki zabrzan aż do 13. minuty drugiej trzydziestki. - Zaczęliśmy mecz bardzo dobrze, pozytywnie graliśmy w ataku i obronie. Podobnie jak w poprzednich meczach na początku drugiej połowy czegoś zaczęło nam brakować. To już czwarty mecz, w którym wychodzimy na drugą połowę i zaczynamy przegrywać. Nie wiem co się z nami dzieje - skomentował po meczu rozgrywający Juranda, Oleg Semenov - Musimy szukać przyczyny tego, że przez pierwszą połowę i ostatni kwadrans drugiej walczymy, a pierwsze 10-15 minut drugiej nasza jest postawa nie do przyjęcia. Będziemy się starać, walczyć, grać… - zapewniał dalej.

Swój niewątpliwy udział w zwycięstwie NMC Powen Zabrze miał także chwalony przez kibiców i rywali bramkarz, Piotr Ner. - Piotr Ner zagrał dobre zawody, był w świetnej formie. Wybronił kilka trudnych piłek. Gratuluję mu, ale i wszystkim chłopakom z Zabrza, którzy zagrali dobry mecz. Walczyli i wygrali, nic tylko gratulować! - mówił zawodnik.

Zabrzanie zdobyli niezwykle ważne dwa punkty, opuszczając dolną strefę tabeli. Utrata punktów za to jest bardzo bolesna dla Juranda, tym bardziej że od zdobycia jednego chociaż oczka podopiecznych Pawła Nocha dzieliło bardzo niewiele… - Zawsze wychodzimy na parkiet, żeby walczyć. A to czy się uda, czy nie zweryfikuje boisko. Podsumowywać nasz wstęp będziemy po meczu. Trzeba jechać po zwycięstwo i tak też było teraz. Tym razem troszeczkę nam zabrakło - wzdychał rozgrywający.

Komentarze (0)