Michał Śmierciak: Co się stało w sobotę, dlaczego po dobrej pierwszej połowie remis trzeba było ratować w ostatnich sekundach?
Katarzyna Łakomska: Przede wszystkim popełniłyśmy zbyt dużo błędów, za mało walczyłyśmy w obronie i panowała u nas pewna bezradność w przeprowadzaniu ataków. To wszystko w meczu poskładało się tak, że przełożyło się na trudną końcówkę. Dało o sobie znać, że jesteśmy jeszcze słabo zgrane, są pewne problemy w porozumieniu na boisku.
Przez pierwsze 30 minut nie było to jednak tak bardzo widoczne, przecież udało się zbudować wysoką przewagę?
- Olkusz bardzo dobrze zaczął drugą połowę, dziewczyny były nakręcone i zaczęła im się fajnie gra układać. U nas zrobiło się nerwowo w chwili, kiedy wynik zbliżał się do remisu, wtedy przydarzyło nam się kilka błędów w nieodpowiednim momencie. Brakowało nam też szczęścia, które pojawiło się po stronie przeciwnika i tak to już poleciało do końca. Olkusz poczuł wiatr w plecy, ciężko było nam grać a skończyło się remisem.
W najbliższy weekend macie wolne od zmagań ligowych, jak sądecki zespół chce wykorzystać ten czas wynikający z terminarza?
- Tak, właśnie mamy w planach zagranie dwóch sparingów z drużynami superligowymi. Naszymi przeciwnikami będą Ruch Chorzów i KSS Kielce. Przed sezonem nie było już czasu abyśmy zagrały sparingi w tym składzie, dobrze że teraz możemy trochę pograć z mocnymi przeciwnikami.
To jest lekarstwo, które ma pomóc aby mecze jak ten z Olkuszem się nie powtarzały?
- Przede wszystkim mecze z takimi przeciwnikami wymagać będą od nas agresywnej gry w obronie oraz sporo konsekwencji w ataku. Przyda nam się takie trudne przetarcie, wyniesiemy z niego pewnie sporo pozytywów i zaowocuje to w meczach ligowych. Ponadto to kolejne dwa mecze zagrane, a nam właśnie potrzeba zgrania i rozumienia na boisku. Cieszę się, że zagramy te mecze.
Jak oceniasz układ tabeli po tych kilku spotkaniach, czy twoje typy się sprawdzają?
- Śledzę to co dzieje się w lidze, ale mnie interesuje tylko pierwsze miejsce, myślę, że reszta dziewczyn z drużyny również ma takie zdanie. Trzeba więc zaprzestać kalkulowania i robić wszystko, aby znaleźć się na tym pierwszym miejscu, bez względu na to co dzieje się w meczach naszych rywali.
Obserwujesz zmagania w drugiej grupie pierwszej ligi, z kim ewentualnie przyjdzie się wam zmierzyć w barażach?
- Obserwuję wyniki, ale nie zastanawiam się z kim będziemy grać, nie typuję z kim wolałabym zagrać a z kim nie. Niewiele można na tym etapie powiedzieć jak poukłada się tabela w drugiej grupie. Może być różnie, zostało jeszcze sporo czasu do barażów, ale my chcemy awansować, więc musimy wygrać swój mecz i nieważne z kim będziemy grać.
Odchodząc od tematyki ligowej, jaka atmosfera panuje w drużynie? Jesteście już jednym zespołem, bez podziałów na Beskid i Olimpię?
- Ciekawe pytanie. Jak wiadomo nie wszystkie jesteśmy ze sobą przez cały tydzień, część dziewczyn jest spoza Sącza, a inne mieszkają tutaj na stałe. Połączenie przebiegło niespodziewanie, początkowo było dla nas trochę trudne, ale wygląda to coraz lepiej. Zdarzają się jeszcze momenty, kiedy ten podział jakoś się rysuje, ale staramy się obracać to w żart. Jesteśmy jednym zespołem i gramy razem.
A twoje prywatne plany? Swoje pozostanie w zespole z Nowego Sącza uzależniasz od tego, jaki wynik uda wam się wywalczyć na koniec sezonu?
- Chyba czas powoli kończyć karierę (śmiech). A tak poważnie to awans wiąże się z przeprowadzką do Nowego Sącza na stałe, a to już nie takie proste. Wszystko czas pokaże, kocham grać w piłkę ręczną i chciałabym jeszcze trochę się tym zajmować. Wydaje mi się, że mam siłę, aby kilka sezonów jeszcze grać, ale nie wiem co będzie za rok albo dwa.