Z porażki bardzo niezadowolone były szczypiornistki Ruchu, które ambitnie walczyły o punkty. - Szkoda tych straconych punktów. Bardzo chciałyśmy z nimi wygrać. Prawdopodobnie zagramy z koszaliniankami w ćwierćfinałach, szkoda tylko, że ewentualny trzeci mecz zagramy na wyjeździe - mówiła po spotkaniu Małgorzata Krzymińska.
W tak złym nastroju nie był szkoleniowiec zespołu Niebieskich, który doceniał ambitną walkę swojej drużyny. - Był to mecz wyrównany, praktycznie cały czas z naszą przewagą. Natomiast temu przypadają dwa punkty, kto na koniec spotkania ma więcej bramek. Niestety dla nas to Koszalin ma dwie bramki więcej i może zapisać dwa punkty. Szkoda, bo to było spotkanie o czwarte miejsce i teraz będzie nam ciężko to czwarte miejsce wywalczyć. Teraz trzeba skupić się na kolejnych meczach. Musimy wygrywać, bo w przeciwnym razie jeszcze piąte miejsce stracimy. W końcówce się trochę zagotowała krew u niektórych dziewczyn i oddawały nieprzemyślane rzuty i to się złożyło na to, że przegraliśmy. Zabrakło nam w drużynie jednej skutecznej rozgrywającej, która stanowiłaby zagrożenie dla bramki gości - komentował Janusz Szymczyk.
Swoje zawodniczki mocno wychwalał też trener ekipy gości. - Byliśmy na piątym miejscu, graliśmy z zespołem czwartym i to na wyjeździe. Na bardzo gorącym terenie. Ruch postawił trudne warunki, bo był faworytem tego meczu. Zagraliśmy bardzo rozsądnie w obronie, szczególnie w końcówce, do tego zagraliśmy skutecznie i z determinacją i to było kluczem do zwycięstwa. Być może remis byłby bardziej sprawiedliwy, bo Ruch przez większość spotkania prowadził, ale taki jest sport - zakończył Waldemar Szafulski.