Nie możemy pozwolić sobie na kolejną wtopę - rozmowa z Łukaszem Stodtko, rozgrywającym NMC Powenu Zabrze
Rozgrywający Łukasz Stodtko opowiada w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl o słabym starcie sezonu i problemach NMC Powenu Zabrze. 30-letni zawodnik wierzy, że w sobotę zabrzanie przełamią złą passę.
Maciej Wojs: Na początek wróćmy do meczu w Mielcu. Jak skomentujesz wasz występ?
Łukasz Stodtko: Cóż, losy spotkania rozstrzygnęły się jeszcze w pierwszej połowie. Popełniliśmy kilka prostych błędów w ataku, z których Mielec wyprowadził wzorowe kontry, a jak wiadomo, ten zespół słynie właśnie z szybkich ataków. Do przerwy przegrywaliśmy już dziesięcioma bramkami, przez co w drugiej połowie byliśmy już bez szans na odrobienie strat. Nic nam tego dnia nie wychodziło, graliśmy fatalnie w obronie, słabo w ataku i stąd taki wynik.
Co zadecydowało o tak wysokiej porażce?
- Kluczowe były straty piłki w ataku pozycyjnym, przez co rywale wyprowadzili sporo kontr. Ponadto dość biernie zachowywaliśmy się w obronie, a rywale dochodzili do czystych stuprocentowych pozycji. Za dużo było niecelnych podań, niecelnych zagrań, strat. Mielec miał sporo sytuacji sam na sam, a to najprostszy sposób zdobywania bramek.
Początek sezonu w waszym wykonaniu jest beznadziejny. Spodziewaliście się, że po 4. kolejkach będziecie mieli zaledwie dwa punkty?
- Oczywiście, że nie. W takiej sytuacji ciężko o jakieś pozytywy. Przed sezonem byliśmy nastawieniu na wyrównaną walkę z przeciwnikami pokroju Puław czy Mielca. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie łatwo, ale pojedziemy tam i powalczymy o punkty. Wyszło jednak całkowicie inaczej. Nie wiem gdzie leżą przyczyny tego, że przegrywamy mecz za meczem.- Wydaje mi się, że nie. Patrząc choćby na zeszły sezon - już wówczas mieliśmy ustabilizowany skład, a graliśmy zupełnie inaczej, o czym świadczą choćby wyniki w drugiej rundzie gdzie przegraliśmy ledwie dwa mecze. Pokazaliśmy wówczas, że w takim składzie możemy i potrafimy wygrywać. Teraz do zespołu dołączył jedynie Kazik (Kotliński - przyp. red.) i Patryk (Kuchczyński - przyp. red.), więc nie można nazwać tego przebudować składu, a jedynie jego wzmocnieniem. To jedynie delikatne korekty, więc ze zgraniem nie mamy żadnego problemu. Zdaję sobie jednak sprawę, że z boku wygląda to jednak tak, jakbyśmy grali ze sobą pierwszy raz. Chyba za bardzo chcemy, jakoś się peszymy. Na prawdę, nie wiem jak to wytłumaczyć...
Ostatnie wyniki zespołu, a przede wszystkim ta porażka w Mielcu spotkały się z ostrą reakcją władz klubu.
- Taka reakcja była konieczna. Nie można się dziwić, bo żaden prezes nie mógłby być zadowolony z takiego startu swojego zespołu w lidze. W klubie wszystko funkcjonuje tak jak powinno, jedynie my nie wywiązujemy się ze stawianych nam zadań. Nikt z nas nie wyobrażał sobie takiego startu, więc reakcja była niezbędna. Mieliśmy wygrywać, a jest całkiem inaczej.
W tym tygodniu do zespołu dołączył Daniel Żółtak. Co sądzisz o tym ruchu włodarzy klubu, jak i o samym zawodniku?
- Zarząd zdecydował się zatrudnić Daniela, bowiem tracimy bardzo dużo bramek, więc jest to wzmocnienie naszej defensywy. Sam Daniel to bardzo dobry zawodnik, który parę dobrych lat występował w Vive, reprezentował nasz kraj. Trenuje z nami od poniedziałku, widać solidność w jego grze w defensywie. Mam nadzieję, że jak najszybciej wkomponuje się w nasz zespół i pomoże nam na boisku.
Zarząd zdecydował także na zmianę celu postawionego przed inauguracją ligi. Zamiast walki o medal macie wywalczyć awans do fazy play-off. Pomimo falstartu i obecnie prezentowanego przez was poziomu, wynik ten jest do osiągnięcia?
- Tegoroczne rozgrywki mają to do siebie, że nie ma słabego zespołu. Każdy będzie walczył o awans do play-offów, pokazali to nawet beniaminkowie. Szczecin dokonał super transferów, Piotrków nie jest taki słaby, a Przemyśl jest trudnym przeciwnikiem zwłaszcza na swoim parkiecie. Każdy wykonał jakieś ruchy transferowe i te pierwsze mecze pokazały, że nikt się przed nikim nie podłoży.
W sobotę zmierzycie się na swoim parkiecie z Gaz-System Pogonią Szczecin. Stać was na przełamanie złej passy i odniesienie zwycięstwa?
- Każdy tegoroczny pojedynek będzie ciężki, niezależnie czy będziemy grali u siebie czy na wyjeździe. Wszędzie czeka nas zacięta walka. Szczecin jako beniaminek pokazał, że jest wymagającym rywalem, może jedynie poza pierwszym meczem z Głogowem. Transfery jakich dokonali jak na warunki nowicjusza są interesujące. Z pewnością przyjadą do nas po dwa punkty, jednak nie możemy pozwolić sobie na kolejną wtopę i musimy zacząć punktować. Liczę, że to spotkanie będzie naszym przełamaniem.
Co powinno zadecydować o waszej wygranej?
- Przede wszystkim postawa w obronie. Jeśli postawimy chłopakom ze Szczecina twarde warunki gry, wówczas uda się nam wyprowadzić łatwe kontrataki. Poprawienie gry w obronie to nasz główny cel. Musimy przyłożyć także większą koncentrację do gry ataku pozycyjnym, by rywale nie mieli zbyt wielu okazji na wykorzystanie naszych błędów. Twarda obrona, składna gra w ataku oraz koncentracja - to będą główne cele do wygranej.