Maciej Wojs: Na początek wróćmy do meczu w Mielcu. Jak skomentujesz wasz występ?
Łukasz Stodtko: Cóż, losy spotkania rozstrzygnęły się jeszcze w pierwszej połowie. Popełniliśmy kilka prostych błędów w ataku, z których Mielec wyprowadził wzorowe kontry, a jak wiadomo, ten zespół słynie właśnie z szybkich ataków. Do przerwy przegrywaliśmy już dziesięcioma bramkami, przez co w drugiej połowie byliśmy już bez szans na odrobienie strat. Nic nam tego dnia nie wychodziło, graliśmy fatalnie w obronie, słabo w ataku i stąd taki wynik.
Co zadecydowało o tak wysokiej porażce?
- Kluczowe były straty piłki w ataku pozycyjnym, przez co rywale wyprowadzili sporo kontr. Ponadto dość biernie zachowywaliśmy się w obronie, a rywale dochodzili do czystych stuprocentowych pozycji. Za dużo było niecelnych podań, niecelnych zagrań, strat. Mielec miał sporo sytuacji sam na sam, a to najprostszy sposób zdobywania bramek.
Początek sezonu w waszym wykonaniu jest beznadziejny. Spodziewaliście się, że po 4. kolejkach będziecie mieli zaledwie dwa punkty?
- Oczywiście, że nie. W takiej sytuacji ciężko o jakieś pozytywy. Przed sezonem byliśmy nastawieniu na wyrównaną walkę z przeciwnikami pokroju Puław czy Mielca. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie łatwo, ale pojedziemy tam i powalczymy o punkty. Wyszło jednak całkowicie inaczej. Nie wiem gdzie leżą przyczyny tego, że przegrywamy mecz za meczem.
W zespole jest kilku nowych graczy, myślisz że te słabsze wyniki mogą być spowodowane brakiem zgrania i zrozumienia na parkiecie?
- Wydaje mi się, że nie. Patrząc choćby na zeszły sezon - już wówczas mieliśmy ustabilizowany skład, a graliśmy zupełnie inaczej, o czym świadczą choćby wyniki w drugiej rundzie gdzie przegraliśmy ledwie dwa mecze. Pokazaliśmy wówczas, że w takim składzie możemy i potrafimy wygrywać. Teraz do zespołu dołączył jedynie Kazik (Kotliński - przyp. red.) i Patryk (Kuchczyński - przyp. red.), więc nie można nazwać tego przebudować składu, a jedynie jego wzmocnieniem. To jedynie delikatne korekty, więc ze zgraniem nie mamy żadnego problemu. Zdaję sobie jednak sprawę, że z boku wygląda to jednak tak, jakbyśmy grali ze sobą pierwszy raz. Chyba za bardzo chcemy, jakoś się peszymy. Na prawdę, nie wiem jak to wytłumaczyć...
Ostatnie wyniki zespołu, a przede wszystkim ta porażka w Mielcu spotkały się z ostrą reakcją władz klubu.
- Taka reakcja była konieczna. Nie można się dziwić, bo żaden prezes nie mógłby być zadowolony z takiego startu swojego zespołu w lidze. W klubie wszystko funkcjonuje tak jak powinno, jedynie my nie wywiązujemy się ze stawianych nam zadań. Nikt z nas nie wyobrażał sobie takiego startu, więc reakcja była niezbędna. Mieliśmy wygrywać, a jest całkiem inaczej.
W tym tygodniu do zespołu dołączył Daniel Żółtak. Co sądzisz o tym ruchu włodarzy klubu, jak i o samym zawodniku?
- Zarząd zdecydował się zatrudnić Daniela, bowiem tracimy bardzo dużo bramek, więc jest to wzmocnienie naszej defensywy. Sam Daniel to bardzo dobry zawodnik, który parę dobrych lat występował w Vive, reprezentował nasz kraj. Trenuje z nami od poniedziałku, widać solidność w jego grze w defensywie. Mam nadzieję, że jak najszybciej wkomponuje się w nasz zespół i pomoże nam na boisku.
Zarząd zdecydował także na zmianę celu postawionego przed inauguracją ligi. Zamiast walki o medal macie wywalczyć awans do fazy play-off. Pomimo falstartu i obecnie prezentowanego przez was poziomu, wynik ten jest do osiągnięcia?
- Jak najbardziej. Liga jest bardzo długa, za nami dopiero cztery mecze, zostało jeszcze osiemnaście. Nie możemy jednak liczyć, że będzie jak przed rokiem. Wówczas także słabo zaczęliśmy, potem wygrywaliśmy mecz za meczem i dobrze zakończyliśmy sezon. Nie cofniemy tego jak rozpoczęliśmy obecne rozgrywki. Musimy się uspokoić i wówczas zaczniemy wygrywać. Możemy spokojnie osiągnąć postawiony przed nami cel.
W kim upatrujesz głównych przeciwników Powenu w walce o play-offy?
- Tegoroczne rozgrywki mają to do siebie, że nie ma słabego zespołu. Każdy będzie walczył o awans do play-offów, pokazali to nawet beniaminkowie. Szczecin dokonał super transferów, Piotrków nie jest taki słaby, a Przemyśl jest trudnym przeciwnikiem zwłaszcza na swoim parkiecie. Każdy wykonał jakieś ruchy transferowe i te pierwsze mecze pokazały, że nikt się przed nikim nie podłoży.
W sobotę zmierzycie się na swoim parkiecie z Gaz-System Pogonią Szczecin. Stać was na przełamanie złej passy i odniesienie zwycięstwa?
- Każdy tegoroczny pojedynek będzie ciężki, niezależnie czy będziemy grali u siebie czy na wyjeździe. Wszędzie czeka nas zacięta walka. Szczecin jako beniaminek pokazał, że jest wymagającym rywalem, może jedynie poza pierwszym meczem z Głogowem. Transfery jakich dokonali jak na warunki nowicjusza są interesujące. Z pewnością przyjadą do nas po dwa punkty, jednak nie możemy pozwolić sobie na kolejną wtopę i musimy zacząć punktować. Liczę, że to spotkanie będzie naszym przełamaniem.
Co powinno zadecydować o waszej wygranej?
- Przede wszystkim postawa w obronie. Jeśli postawimy chłopakom ze Szczecina twarde warunki gry, wówczas uda się nam wyprowadzić łatwe kontrataki. Poprawienie gry w obronie to nasz główny cel. Musimy przyłożyć także większą koncentrację do gry ataku pozycyjnym, by rywale nie mieli zbyt wielu okazji na wykorzystanie naszych błędów. Twarda obrona, składna gra w ataku oraz koncentracja - to będą główne cele do wygranej.