Maciej Wojs: W minionej kolejce gościliście w swej hali Wybrzeże Gdańsk. Warmię stać było tego dnia na wywalczenie choćby punktu?
Marcin Malewski: Szansa na zwycięstwo oczywiście była, nawet bardzo duża. Wybrzeże nie jest murowanym kandydatem do awansu, nie jest to zespół jeszcze tak zaawansowany swą grą i na pewno straci jakieś punkty w tym sezonie. Zostawiliśmy po sobie dobre wrażenie, zagraliśmy całkiem niezłe zawody z potentatem. Cieszy, że w kolejnym meczu pokazujemy się z dobrej strony, widać też, że stabilizujemy formę. Mieliśmy trochę pecha w niektórych sytuacjach. Przeciwnik rzucał na naszą bramkę, trafiał w słupek lub bronił bramkarz, a rywale przejmowali piłkę i dobijali na pustą bramkę. Sporo było nonszalancji w obronie. Co więcej, rzuciliśmy dwie lub trzy bramki, których sędziowie nie uznali. W mojej ocenie były to odpowiednio zdobyte bramki, były sytuacje bardzo kontrowersyjne i pytaliśmy nawet arbitrów czy przypadkiem nie zmieniły się przepisy, bo byliśmy zaskoczeni. Inna sprawa, że gdybyśmy ustrzegli się dwóch-trzech błędów mniej, to mecz mógłby się inaczej skończyć.
Od jakiegoś czasu Warmia boryka się z problemami kadrowymi. Wygląda to trochę lepiej przed następnym meczem?
- Niestety nie. Poza tym, że do gry powrócił Tomek Garbacewicz, to nadal jesteśmy w takiej samej sytuacji. Tomek pokazał się z dobrej strony w meczu z Wybrzeżem, na pewno będzie dla nas wzmocnieniem. Z pozostałych kontuzjowanych zawodników nikt nie wrócił i nadal gramy wyłącznie jedenastoma graczami.
Po sześciu kolejkach macie na swoim koncie osiem punktów. Nie licząc wpadki z Kościerzyną w 1. kolejce, możecie być chyba zadowoleni ze swojego startu?
- Ten pierwszy mecz z Kościerzyną, to nie była wpadka. Warmia jest nowym zespołem, potrzebujemy meczów, żeby się zgrywać. W sparingach jak wiadomo gra się na większym luzie, niektórym graczom inaczej wychodziło to przed sezonem. Był to pierwszy mecz przed naszą publicznością, niektórzy zawodnicy po prostu pogubili się. Spotkanie to pokazało, że liga rządzi się swoimi prawami, a sparingi swoimi i całkiem inaczej gra się niż w drugiej lidze. W zespole z Kościerzyny było więcej doświadczonych graczy, grali dość agresywnie i bezpardonowo w obronie. Taki kubeł zimnej wody na nasze głowy dobrze zrobił dla zespołu, co pokazały kolejne spotkania.
Obecnie znajdujecie się w gronie zespołów, które mają na swoim koncie osiem punktów. Warmię stać na wywalczenie miejsca w czołowej dwójce?
- W sezonie do rozegrania są dwadzieścia cztery spotkania. Wszystko jeszcze może się zdarzyć. Z tego co kojarzę poszczególne drużyny, to nikt nie ma równorzędnej szesnastki do gry, więc wiele może się pozmieniać. W każdym meczu staramy się wywalczyć dwa punkty i na tym się skupiamy.
Jaki cel został przed wami postawiony? Wiele przecież pozmieniało się w klubie po spadku z Superligi.
- Tak, to prawda. Przede wszystkim jest dużo nowych zawodników, a ci z dawnej Warmii zostali ci, którzy grali mniej w Superlidze. Teraz chcemy udowodnić samym sobie i innym, że jesteśmy coś warci. Cel natomiast jest jasny - mamy być w pierwszej ósemce, a wszystko co wywalczymy więcej, będzie sukcesem.
Jak już wspomnieliśmy, zespół został przebudowany. Jest wielu nowych zawodników, rozumiecie się już dobrze na boisku?
- W pewnych sytuacjach jeszcze nie najlepiej. Gramy i trenujemy ze sobą dopiero trzy miesiące. W zespole jest świetna atmosfera, wszyscy staramy się, by właśnie tak było. Młodsi zawodnicy słuchają, co mówią starsi i trenerze, każdy stara się poprawić swoje umiejętności i wnieść coś nowego do zespołu.
Nie myślał pan o przenosinach z Olsztyna po spadku z Superligi?
- Nie ukrywam, że rozmawiałem z paroma klubami z Superligi. Chciałem jednak grać o jakieś wyższe cele w Superlidze, niż tylko o utrzymanie. Żadna z tych propozycji nie była też na tyle interesująca finansowo, by spróbować. Przez to nie znalazłem angażu nigdzie indziej i postanowiłem zostać w Olsztynie.
W najbliższej kolejce czeka was wyjazd do Malborka. Co może pan powiedzieć o Pomezanii?
- Jest to bardzo doświadczony zespół, praktycznie znam większość zawodników, którzy grali w Superlidze. Jest tam wiele indywidualności i jeśli nie zagra się przeciwko nim zespołowo, wówczas ciężko jest wygrać. Jeśli zagramy dobrze w obronie i bramkarze odbiją swoje, to wygrana jest w naszym zasięgu. W trakcie sezonu przygotowawczego prowadziliśmy wyrównane pojedynki z Pomezanią w sparingach, więc myślę, że sprawa wyniku jest otwarta.
Co będzie kluczem do zwycięstwa?
- Z Wybrzeżem zagraliśmy przyzwoicie w obronie, natomiast nasi bramkarze zaliczyli troszkę gorszy występ w porównaniu do poprzednich meczów, gdy pomagali w zwycięstwach. Jeśli to poprawimy, do tego dojdzie aktywna i twarda obrona oraz wykorzystamy wszystkie stuprocentowe sytuacje w ataku, wówczas będzie dobrze. Są to najprostsze i najłatwiejsze elementy, ale to właśnie one dają zwycięstwo.