Paulina Szulc: Początek sezonu wyśmienity. Tracicie tylko punkt do lidera tabeli - czy wstępne założenia są realizowane po waszej myśli?
Michał Drej: Nie do końca wyśmienity, ponieważ gdyby nie utracone punkty we Wrocławiu, to my byśmy byli na fotelu lidera.
Czy na derbowy pojedynek z ASPR mobilizowaliście się podwójnie, czy podeszliście jak do każdego, ligowego pojedynku?
- Takie mecze zawsze dodają troszkę smaku, ale my podeszliśmy do niego, jak do każdego innego spotkania.
Czy takie zwycięstwo smakuje podwójnie?
- Każde zwycięstwo cieszy, tego nie da się ukryć. Ale tak jak wspomniałem wcześniej, podeszliśmy jak do zwykłego meczu i cieszą nas dwa punkty.
Swoją jedyną, jak dotąd porażkę odnieśliście ze Śląskiem Wrocław, drużyną, która też pretenduje do awansu. Co nie poszło w tym meczu po waszej myśli?
- We Wrocławiu tak samo jak w tych pierwszych meczach, obrona nie funkcjonowała jeszcze na odpowiednim poziomie, bo traciliśmy po 30 bramek na mecz. Na słabsze drużyny to wystarczyło, ale na Śląsk już nie. A teraz co dwa tygodnie prezentujemy dużo lepszy poziom w obronie i wszystko idzie w dobrym kierunku.
W najbliższą sobotę powalczycie z Nielbą, będzie to bardzo ważne i bardzo trudne spotkanie. Czy przygotowujecie się specjalnie do tego meczu?
- Spotkanie na pewno będzie trudne, ale też arcyważne dla układu tabeli. Co do przygotowań, to pracujemy cały czas bardzo ciężko. Musimy robić swoje, a nie patrzeć na rywala, tylko zagrać na swoim wysokim poziomie i wszystko będzie dobrze.
Jakie są twoje przewidywania co do przebiegu tego spotkania i rezultatu końcowego?
- Nie ma innej opcji jak nasza wygrana!
Nisko pokonaliście beniaminka z Tarnowa. Co zadecydowało o słabszej postawie?
- Tak jak wspomniałem wcześniej, obrona nie była na najwyższym poziomie i straciliśmy w tym meczu za dużo bramek. Jeśli będziemy tracić ich po 24-25 na mecz to będzie super i oby tak było do końca sezonu.
Jednym z bohaterów tego spotkania, jak również pojedynku ze Szczypiornem Kalisz był Sławek Donosewicz. Jak ocenisz postawę kolegi?
- Tak. Dziadek ma już swoje lata, ale jest jak wino im starszy tym lepszy (dop.red. - śmiech). Mamy bramkarzy na równym, wysokim poziomie i jak jednemu nie idzie, to drugi wychodzi i robi ''swoje''.
Kto może ustać wam na drodze do zrealizowania waszego celu, czyli awansu?
- Najgroźniejszym rywalem jest Nielba. Ale trzeba również uważać na wszystkie zespoły, ponieważ ostatnia kolejka pokazała, że każda drużyna może postawić trudne warunki.
Co będzie kluczem do sukcesu, który da wam przewagę nad rywalami?
- Musimy grać swoje. Mocno w obronie i unikać przestojów w grze.
Przed sezonem w zespole zaszło sporo zmian. Jakbyś ocenił obecny kształt zespołu?
- Tak, drużyna została przebudowana właśnie pod kątem awansu i wszystko wygląda coraz lepiej.
Czy nowi zawodnicy zaaklimatyzowali się w drużynie, jak współpracuje ci się z nimi na parkiecie?
- Z nowymi zawodnikami szybko znaleźliśmy wspólny język. Jeśli chodzi o współpracę na parkiecie, to cały czas się poznajemy i zgrywamy.
Gdy w ubiegłym sezonie klub reorganizował skład, nie myślałeś o zmianie barw?
- Nie, nie myślałem, ponieważ obowiązywał mnie kontrakt na aktualny sezon.
Czy w przypadku, gdy Gwardia awansuje, opuścisz jej szeregi, czy dostaniesz szansę gry w najwyższej klasie rozgrywkowej?
- Czy dostanę szansę? To pytanie do trenerów, aczkolwiek nie ukrywam, że bardzo bym chciał zagrać w Superlidze w macierzystym klubie, tam gdzie stawiałem pierwsze kroki z piłką ręczna. Ale czas pokaże co będzie, a teraz trzeba ciężko pracować!
Chciałbym grać w Superlidze z macierzystym klubem - rozmowa z Michałem Drejem, zawodnikiem Gwardii Opole
Punkt straty do lidera I ligi grupy B, Nielby Wągrowiec, opolanie mają szansę zniwelować już w sobotę. Starcie na szczycie to kolejny krok do walki o upragniony awans do PGNiG Superligi.