Krzysztof Kempski: Nie udało się piłkarkom ręcznym Pogoni Baltica zachować statusu niepokonanej ekipy na wyjazdach. Szczecinianki nawiązały walkę, ale chyba brak sił spowodował, że zawody zakończyły się porażką pana podopiecznych. Zgodzi się pan z tą opinią?
Przemysław Mańkowski: Rzeczywiście ostatnia porażka w Elblągu bardzo boli. W tym meczu zabrakło w ostatnich minutach wszystkiego po trochu: szczęścia, opanowania, zdrowia, mądrości. Trudno jest jednoznacznie wskazać na przyczynę porażki. Być może był to brak sił w końcówce, tak jak pan sugeruje. Przeanalizujemy wszystko dokładnie. Mnie najbardziej cieszy zaangażowanie zawodniczek oraz ich sportowa złość po tym spotkaniu. To jest dla kierownictwa i sztabu szkoleniowego klubu sygnał i zachęta zarazem do dalszej ciężkiej pracy, aby konsekwentnie eliminować nasze błędy.
W Elblągu nie zagrała jeszcze Monika Głowińska. Na mecz z akademiczkami z Koszalina będzie już gotowa?
- Pani Monika rwie się do gry i już uczestniczy w treningach zespołu. Jednakże na ostateczną decyzję lekarza musimy poczekać do początku grudnia. Mam nadzieję, ze uda się zawodnicze wrócić na parkiety Superligi jeszcze w tym roku.
Jak wygląda sytuacja pozostałych kontuzjowanych zawodniczek? Ma pan jakieś bardziej konkretne informacje ze strony sztabu medycznego Pogoni Baltica?
- Informacje są dość optymistyczne. Do gry powinna wrócić najpierw pani Naumenko-Biały i być już gotowa najprawdopodobniej na mecz z Samborem. Na przełomie roku do gry powinna również powrócić pani Piatrova. Przyznaję, że nie mogę się doczekać dnia, kiedy nasza drużyna będzie mogła zagrać w pełnym składzie. Limit pecha w bieżącym sezonie wykorzystaliśmy z nawiązką.
Dobrą informacją, zważywszy na sytuację kadrową szczecinianek, wydaje się być ta przerwa na reprezentację, którą obecnie mamy. Trener Dariusz Molski nie może jedynie korzystać z usług kadrowiczki Moniki Stachowskiej, która godnie reprezentuje Szczecin w meczach eliminacyjnych MŚ w Serbii.
- Obecna przerwa jest potrzebna chyba wszystkim zespołom ligowym. W grudniu, niemalże bez przerwy, ruszy już druga runda rozgrywek i czasu na regenerację sił praktycznie nie będzie. Za chwile dojdą nam jeszcze mecze Pucharu Polski (losowanie 29.11). Dlatego też, kto optymalnie wykorzysta ten okres będzie miał przewagę w lidze. Mocno liczę na powrót kontuzjowanych zawodniczek do pełnej dyspozycji i ich świeży, nowy impuls, jaki wniosą do naszej gry.
Jakie są plany na te 3 tygodnie? Drużyna rozegra jakieś mecze sparingowe?
- Tak mamy zaplanowane dwa sparingi w tym okresie. Pierwszy mecz zagramy 28 listopada (w środę) w Niemczech z Frankfurterem HC - klubem z 1. Bundesligi, natomiast 1 grudnia (w sobotę) mamy mecz pokazowy w Drawsku Pomorskim z Politechniką Koszalin promujący naszą dyscyplinę w regionie. Głównym celem obu meczów jest stworzenie szansy gry zmienniczkom, które będą miały okazję udowodnić trenerowi swoją przydatność do zespołu oraz pokazać, w jakiej są aktualnie dyspozycji. Poza tym chcemy podpatrywać i uczyć się od innych. Liga niemiecka stoi na wyższym poziomie i sądzę, że ta lekcja szczypiorniaka będzie bardzo interesująca i korzystna dla naszego zespołu.
Wracając do sytuacji Pogoni Baltica. Mimo że jest to obecnie tylko 9. miejsce, to chyba jest pan zadowolony, że te punkty dziewczyny jednak gromadzą i pokazują się z bardzo dobrej strony, zwłaszcza w ostatnim czasie?
- Progres, jaki zanotował zespół jest widoczny, a co najważniejsze potwierdzają to zwycięstwa jakie odnieśliśmy w lidze. Oczywiście żałuję przegranych w końcówkach meczów z Vistalem w Szczecinie oraz ze Startem w Elblągu. Założeniem sztabu szkoleniowego jest zdobycie do końca pierwszej rundy 11 punktów. Na chwilę obecną wydaje się to być trudnym zadaniem, ale wykonalnym. Chciałbym, aby stało się to faktem. Po prostu trzeba wygrać dwa ostatnie mecze.
Przysłowiowym "czarnym koniem" wydaje się być w tym sezonie Olimpia/Beskid, którą Pogoń pokonała na ich terenie. Beniaminek spisuje się nader pozytywnie. Jest to dla pana zaskoczenie?
- Rzeczywiście wynik sportowy osiągnięty przez Olimpię trzeba szanować. Nam udało się na wyjeździe pewnie pokonać ten zespół jednak liczba zdobytych punktów przez nich jest dużym zaskoczeniem. Gratuluję beniaminkowi takiej postawy. Nasza liga w tym sezonie stała się bardziej ciekawa i nie do końca przewidywalna. Obecnie praktycznie każdy z każdym może wygrać.
Kilkanaście dni temu na testach w Grodzie Gryfa przebywała Natalia Djurka. Ostatecznie zrezygnowano z jej usług. Co było głównym tego powodem?
- Obecnie nasz zespół jest już w kolejnej fazie budowy. Poszukujemy nadal leworęcznej rozgrywającej posiadającej umiejętności rzutu z drugiej linii. Pani Natalia miała duże zaległości treningowe oraz potrzebowała czasu, aby wkomponować się w zespół. Ponadto ten transfer nie gwarantował - w naszej ocenie - wzmocnienia posiadanego składu osobowego, a jedynie byłby jego uzupełnieniem. Taki stan rzeczy nas nie zadowalał.
8 grudnia czeka was spotkanie derbowe. Do Szczecina przyjedzie KU AZS Politechnika Koszalin. W poprzednim sezonie o punkty było bardzo trudno. W tym jednak każdy wynik jest możliwy. Jeżeli Pogoń Baltica zagra tak, jak nie tak dawno z wiceliderem tabeli z Kielc czy nawet z mistrzyniami Polski z Gdyni to wygrana jest naprawdę bardzo realna.
- Derby rządzą się własnymi prawami. Już dziś pragnę zaprosić wszystkich na nasz mecz. Mam nadzieję, że kibice zarówno z Koszalina, jak i naszej drużyny stworzą super klimat w naszej hali w Szczecinie. Spodziewamy się wielu sympatyków i postaramy się przygotować dodatkową oprawę tego widowiska. Chciałbym, aby nasze zawodniczki zagrały zespołowo i na 100 procent własnych umiejętności. Wówczas wynik jest sprawa otwartą i zadecyduje dyspozycja dnia. Jeżeli chcemy osiągnąć zakładany przez nas cel na koniec I rundy to to spotkanie trzeba wygrać.