Kielczanie długo nie mogli złapać odpowiedniego rytmu w sobotnim meczu w Hali Legionów. Na przerwę zeszli z czterobramkowym bagażem, jednak w drugiej połowie zdołali odwrócić losy rywalizacji. - Mecz od początku nie układał się nam, tak jakbyśmy chcieli. Przestrzeliliśmy wiele dogodnych sytuacji, popełnialiśmy błędy. Najważniejsze jednak, że mając pięć bramek straty, podnieśliśmy się i wyszliśmy na prowadzenie. Kibice byli absolutnie wspaniali, musieliśmy to zrobić dla nich - stwierdza Grzegorz Tkaczyk.
Podobnie jak i przed tygodniem w pierwszym meczu w Skopje, Vive Targi w ostatnich minutach zdołało odrobić stratę i odnieść niezwykle cenne zwycięstwo. To cecha, która charakteryzuje jedynie najlepszych. - Wiele zespołów przegrywając pięcioma bramkami nie potrafiło się już podnieść. Nam to się udało. Wyszarpana wygrana lepiej smakuje - uważa "Młody".
W ocenie byłego reprezentanta Polski kielczanie nie mogą być jeszcze pewni pierwszego miejsca w grupie C. O nim zadecyduje nadchodzące starcie z Bjerringbro-Silkeborg. - To będzie tak naprawdę mecz o I miejsce. Jeśli wygramy, to już nasza sytuacja będzie spokojna i nic złego nam się nie powinno przydarzyć - ocenia Tkaczyk.