Bartosz Biniewski: W pierwszej połowie naszym mankamentem była defensywa

W osłabionym składzie przystąpiła Nielba do sobotniego meczu ligowego. Pomimo nieobecności kilku zawodników wągrowiczanie pokonali na własnym terenie SPR Tarnów 30:23 (17:10).

Jak wyjaśniał  Paweł Noch, pierwszy szkoleniowiec MKS-u, kontuzja żeber wykluczyła z gry Bartosza Świerada. Nie jest to jednak poważny uraz. Mindaugas Tarcijonas wypadł ze składu z powodu kłopotów z plecami. - Był gotów do wejścia na parkiet. Nie chcieliśmy jednak ryzykować. W gronie kontuzjowanych od dłuższego czasu jest też Dawid Matłoka. Z mięśniem dwugłowym zmaga się ostatnio Dariusz Widziński. Oprócz tego, opuścił nas Łukasz Gierak.

Wągrowieccy szczypiorniści zdawali sobie sprawę przed sobotnim meczem, że czekają ich trudne zawody. - Drużyna z Tarnowa jest bowiem wybiegana. Postanowiliśmy więc eksperymentować w ataku pozycyjnym. Robert Kieliba wyszedł po raz pierwszy od ośmiu miesięcy w pierwszym składzie. Widać jednak, że to nie jest jeszcze to. Jego stać na wiele więcej. Jest na właściwej drodze. Liczę, że będzie naszym mocnym punktem. Będę wymagał od niego bardzo dużo. W tej chwili oczywiście jest w takim, a nie innym stanie. Trzeba się z tym liczyć. Błędy, które dziś popełnialiśmy, były czasami po prostu żenujące. Brały się jednak z eksperymentalnego składu. Staramy się dać coraz więcej szans młodemu graczowi, Krzysztofowi Pawlaczykowi. Trzeba przyznać, że zaprezentował się korzystnie. Rzucił dwie piękne bramki. Z tygodnia na tydzień jego gra wygląda coraz lepiej. Brakuje mu oczywiście ogrania i pewności siebie. Widać, że wychodząc na parkiet, jest stremowany. Poprzez swoją pracę zdobywać będzie uznanie chłopaków oraz moje - oceniał Paweł Noch.

W szeregach nielbistów najwięcej trafień (6) zaliczył Bartosz Biniewski. Zdaniem skrzydłowego Nielby, patrząc na przebieg meczu, nie wyglądał on najlepiej. - W pierwszej połowie naszym największym mankamentem była defensywa. Z powodu licznych kontuzji broniliśmy dziś trochę innym składem niż zawsze. W defensywie musiał brać udział Robert Kieliba, który nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji. Dobrze jednak prezentował się w obronie. Na szczęście też Adrian Konczewski świetnie radził sobie w bramce. Obronił wiele sytuacji sam na sam. W drugiej połowie popełniliśmy kilka prostych błędów w ataku. Przez to rywal trochę zbliżył się do nas. Nie jestem zbyt zadowolony ze swojej postawy. Miałem kilka sytuacji, których jednak nie wykorzystałem. Zawsze staram się grać, aby osiągnąć zwycięstwo. Czasami jest słabszy dzień. Ostatni mecz w tym roku rozegramy w Kaliszu. Czeka nas trudne zadanie. Na pewno będzie trzeba mocno walczyć, żeby wygrać - komentował skrzydłowy.

Duży wkład w końcowe zwycięstwo żółto-czarnych miał rozgrywający Michał Tórz. - Już tydzień trenujemy bez Łukasza Gieraka, który był główną postacią naszej drużyny. Wiadomo - nie odpuszczamy niczego. Łukasz odszedł - życzymy mu wszystkiego najlepszego. Mamy jednak swoją robotę do wykonania do końca sezonu - chcemy awansować. Obojętnie, z Łukaszem, czy bez. Z powodu kontuzji kilku zawodników musieliśmy dziś walczyć w okrojonym składzie. Oczywiście przeciwnik, pomimo naszych problemów kadrowych, nie położył się przed nami. W pierwszej połowie dość ospale prezentowaliśmy się w obronie. Bartek Witkowski harował jednak w obronie i na szczęście bardzo dobrze bronił też Adrian Konczewski. Udało się nam potem osiągnąć wysokie prowadzenie. W pewnym momencie wkradła się w nasze szeregi nonszalancja. Przeciwnik w tym czasie próbował kontrować. Jednak nasza bezpieczna przewaga utrzymywała się. Mam nadzieje, że w kolejnym meczu, który rozegramy w Kaliszu, będziemy mieć już szerszą ławkę - tłumaczył.

Źródło artykułu: