Rozgrywający Vive Targów Kielce jeszcze pod koniec listopada zarzekał się, że więcej w koszulce z orzełkiem na piersi nie zagra. - Byłem i jestem z kadrowiczami na dobre i złe. Jednak obecnie nie ma dla mnie tematu reprezentacji. W moim przypadku kadra jest zamkniętym rozdziałem - deklarował wówczas bez cienia wahania Bielecki. Już kilka dni później sytuacja uległa jednak zmianie i jego nazwisko znalazło się wśród zawodników powołanych na grudniowo-styczniowe zgrupowanie drużyny narodowej.
Asystent Bieglera Jacek Będzikowski wyjaśniał, iż wraz z selekcjonerem gorąco wierzą oni w to, że Bielecki będzie jeszcze w stanie kadrze pomóc. W całej swojej karierze "Kola" w biało-czerwonych barwach rozegrał blisko sto osiemdziesiąt spotkań i rzucił ponad siedemset bramek. Zdobył brązowy i srebrny medal mistrzostw świata. W całej historii reprezentacji Polski więcej bramek od niego rzucili tylko Marcin Lijewski, Robert Nowakowski, Bogdan Wenta oraz Jerzy Klempel.
Jak Biegler przekonał Bieleckiego do powrotu? - Moja część udziału w tym wydarzeniu to dosłownie zero - nie kryje selekcjoner reprezentacji Polski. - Ja już przed pierwszym zgrupowaniem w Płocku dostałem od niego klarowny sygnał, że bardzo chętnie i z wielką dumą przyjmie możliwość występu z orzełkiem na piersi - zaskakuje niemiecki szkoleniowiec.
Biegler zwraca ponadto uwagę na trudną przeszłość Bieleckiego. - Muszę oddać polskiej kadrze i polskiemu narodowi, że Karol po wypadku, który mu się przytrafił, otrzymał pełne poparcie. Nie każdy kraj posiada taką sportową osobowość, jak Bielecki. Bardzo się cieszę, że jest on tutaj z nami, bo nadarzył się taki okres czasu, w którym będziemy mogli go do gry w kadrze odpowiednio przygotować - nie kryje selekcjoner biało-czerwonych.
W trakcie otwartego treningu reprezentacji Polski Bielecki z mediami rozmawiać nie chciał, w charakterystycznym dla siebie stylu zebranych dziennikarzy omijając szerokim łukiem. O miejsce w kadrze na mistrzostwa świata walczyć będzie z Michałem Jureckim, Mariuszem Jurkiewiczem i Michałem Kubisztalem. O tym, czy znajdzie się dla niego miejsce w samolocie do Hiszpanii, przekonamy się na początku stycznia.