Mecz rozpoczął się od kilku udanych interwencji Marina Sego, dzielnie wspieranego przez dobrze funkcjonującą defensywę Orlen Wisły Płock. Dzięki trafieniu Adama Wiśniewskiego z linii 6 metrów, po pięciu minutach gry było już 4:1 na korzyść Nafciarzy. Dobry początek uśpił płocczan. Wicemistrzowie Polski grali chaotycznie w ataku, mając spore problemy z wypracowaniem klarownych sytuacji rzutowych. Do tego dochodziła spora liczba strat i przestrzelonych rzutów.
W efekcie Maribor Branik zdobył pięć bramek z rzędu i w 12. minucie po bramce rozgrywającego Mihy Zarabeca, wyszedł na dwubramkowe prowadzenie - 6:4 (13'). Lars Walther natychmiast poprosił o czas. Przerwa na żądanie nie przyniosła jednak spodziewanych efektów. Mecz obfitował w sporą liczbę błędów w wykonaniu obu drużyn, a kibice zgromadzeni w hali Tabor obejrzeli korespondencyjny pojedynek dwóch chorwackich bramkarzy: Marina Sego z Ivanem Pesiciem - 11:11 (24').
Do samego końca pierwszej części gra była bardzo szarpana. Prowadzenie Wiśle tuż przed przerwą dał Michał Kubisztal, lecz ostatnie słowo należało do Słoweńców. Już po syrenie z rzutu wolnego defensywę Wisły rzutem z 9 metrów oszukał Marko Tarabochia, ustalając tym samym wynik do przerwy. W szeregach wicemistrzów Polski nie zawodził jedynie Petar Nenadić, zdobywca 5 bramek oraz Marin Sego.
Po przerwie bolączką płockiej Wisły wciąż była skuteczność rzutowa, a raczej jej brak. Nafciarze przez dziewięć minut zdołali rzucić raptem jedną bramkę, tracąc aż pięć. Czwartą drużynę ligi słoweńskiej na prowadzenie 18:14 wyprowadził Milan Mirković (38'). Zdenerwowany Lars Walther poprosił o czas - ten na nic się zdał. Wicemistrzowie Polski robili mistrza świata z Ivana Pesicia, raz za razem niemiłosiernie go obijając. Festiwal nieskuteczności trwał w najlepsze - 17:21 (48').
Nafciarze mieli mnóstwo okazji do odwrócenia losów spotkania, lecz oprócz tragicznej dyspozycji rzutowej (m.in 1/5 z rzutów karnych), popełniali również masę błędów. Maribor nie zwykł nie korzystać z takich prezentów i utrzymywał wypracowane prowadzenie. Gwóźdź do trumny płocczanom wbił Nikola Spelić - 25:21 (58'), a chwilę później Wisłę dobił jeszcze skrzydłowy Tadej Sok. Wynik meczu ustalił Valentin Ghionea.
Polski zespół doznał drugiej z rzędu porażki i jego sytuacja w grupie C nie jest lekko najlepsza. Wisła z dorobkiem dwóch punktów zajmuje przedostatnie miejsce. W Pucharze EHF czeka nas teraz dwutygodniowa przerwa. W czwartej serii spotkań Nafciarze w Orlen Arenie zagrają z... Mariborem Branik (09.03). By liczyć się w walce o awans szczypiorniści z Tumskiego Wzgórza muszą odnieść zwycięstwo.
RK Maribor Branik - Orlen Wisła Płock 26:23 (13:13)
RK Maribor Branik: Pesić - Spelić 7, Zarabec 5, Razgor 3, Stefanić 2, Sostarić 2, Sok 2, Simić 2, Mirković 1, Tarabochia 1, Mlakar 1, Svalina.
Kary: 2 min. (Svalina).
Orlen Wisła Płock: Sego - Nenadić 7, Ghionea 6, Wiśniewski 2, Eklemović 2, Paczkowski 2, Toromanović 1, Syprzak 1, Kubisztal 1, Twardo 1, Spanne, Ilyes.
Kary: 10 min. (6 min. - Ilyes, 2 min. - Nenadić, 2 min. - Toromanović).
Upomnienia: Maribor Branik - Pucnik, Mirkovic, Spelic ; Orlen Wisła Płock - Wiśniewski, Paczkowski.
Czerwona kartka:
Ilyes (Orlen Wisła Płock) - 58' z gradacji kar.
Sędziowie: Angelos Argyridis - Christos Mouttas (Cypr).
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1. | SC Magdeburg | 6 | 5 | 1 | 0 | 200:146 | 11 |
2. | Grundfos Tatabanya | 6 | 4 | 0 | 2 | 161:157 | 8 |
3. | KIF Kolding | 6 | 2 | 1 | 3 | 166:172 | 5 |
4. | Maccabi Castro Tel Awiw | 6 | 0 | 0 | 6 | 146:198 | 0 |