Zdaniem Pawła Nocha, w sobotę nielbiści trafili na rewelacyjnie dysponowanego przeciwnika. - Źle weszliśmy w mecz. Od samego początku rywal narzucał swoje warunki, dzięki czemu do przerwy prowadził 18:11. Bramkarz gospodarzy fantastycznie bronił. Jednak nie tylko on był bohaterem tego spotkania. Cała drużyna Śląska zagrała bardzo dobry mecz, a my byliśmy nieskuteczni. Mieliśmy szansę wrócić do gry w drugiej połowie, ale nie wykorzystaliśmy dogodnych sytuacji. Nie załamujemy rąk. Nie udało się. Taki jest sport. Walczymy dalej. Które miejsce zajmiemy? Czas pokaże. Musimy podnieść się po tej porażce, bo czeka nas trudny mecz z KSSPR Końskie - tłumaczył pierwszy szkoleniowiec Nielby.
Wpadka wągrowieckich szczypiornistów jest boląca, tym bardziej, że kibice MKS-u już odliczali czas, jaki pozostał do arcyważnego starcia w Opolu. Tam sympatycy Nielby mieli otrzymać odpowiedź na pytanie, kto zajmie pierwsze miejsce w grupie. Do końca rozgrywek pozostało kilka spotkań. Wszystko może się jeszcze zdarzyć. Czy piłkarze ręczni MKS-u podniosą się po tak druzgocącej przegranej? Jeśli nawet tak, to nie wszystko będzie zależało wyłącznie od nich.
W przypadku, gdy żółto-czarni zakończą rozgrywki sezonu zasadniczego na 2. lokacie, to czeka ich konfrontacja z 2. drużyną z grupy A. Aktualnie na tej pozycji w tabeli jest Wybrzeże Gdańsk, które Nielba pokonała już podczas styczniowego turnieju w Wągrowcu. Takie imprezy rządzą się jednak swoimi prawami... Dopiero po wygranej rywalizacji z drużyną z grupy A, żółto-czarni będą mogli przystąpić do baraży z którymś z zespołów okupujących doły tabeli Superligi.
Paweł Noch: Nie załamujemy rąk
Nielbiści, nie kryjący swych aspiracji do awansu do Superligi, nie znaleźli recepty na świetnie zorganizowany zespół WKS Śląska. Żółto-czarni tracą już do lidera grupy B, Gwardii Opole, trzy punkty.