Bostjan Kavas: Czapki z głów przed kibicami

Bostjan Kavas w 2010 roku zasilił szeregi Orlen Wisły Płock. Słoweniec nie żałuje decyzji o przenosinach do Polski, o czym świadczy jego wywiad dla bałkańskich mediów.

Szczypiornista większość swojej dotychczasowej kariery spędził w ojczyźnie grając w RK Gorenje Velenje. Próbował przez jakiś czas swoich sił w macedońskim Metalurgu Skopje. Zdaniem Bostjana Kavasa polski klub wybija się profesjonalizmem na tle innych zespołów. - Nie mogę powiedzieć, że poprzednie moje kluby nie były zorganizowane i czegoś mi brakowało. Jednak cały czas widzę pewną różnicę. W Płocku nie ma problemu z załatwieniem czegokolwiek. Nigdy nie było kłopotów z treningami, ze sprzętem, pieniędzmi nie ma opóźnień z wypłatą wynagrodzenia. W obecnych czasach taka sytuacja to rzadkość. Poziom życia jest podobny do tego w Słowenii. Jestem daleki od tego, aby stwierdzić, iż w poprzednich drużynach nie byłem zadowolony, ale w Wiśle jest całkiem inaczej - stwierdził rozgrywający.

Bostjan Kavas uważa, że siłą Orlen Wisły Płock  są m.in. osoby w nim pracujące oraz skupione wokół niego. Na nie zawsze można liczyć. - W klubie zawsze można zastać zatrudnionych w nim pracowników, którzy są dostępni. Wszystkie problemy da się rozwiązać. Kibice bardzo nas wspierają. Czapki z głów przed nimi. Są oni zawsze tam, gdzie gra Wisła. Mam nadzieję, że zaczniemy lepiej grać i im się odwdzięczymy - powiedział Słoweniec.

Bostjanowi Kavasowi sprawia nieco kłopot porozumiewanie się. Zawodnik cały czas próbuje się zmotywować do nauki. - Codziennie mam kontakt z miejscowym językiem. Muszę przyznać, że staram się mówić po polsku coraz lepiej. Nie powiem, że wychodzi mi to idealnie, gdyż oczywiście to bardzo trudno osiągnąć. Jednak daję z siebie wszystko. Polacy są patriotami, więc dobrze jeśli ktoś mówi w ich języku - ujawnił słoweński piłkarz ręczny.

Źródło artykułu: