Polki w fazie zasadniczej turnieju, który rozegrany zostanie w Gdańsku i Gdyni, zmierzą się z Portugalią, Rumunią oraz Hiszpanią. - Przy wyborze grupy teoretycznie wydawało się, że właśnie ta będzie dla nas najwygodniejsza, bo każdy może w niej z każdym wygrać. Pamiętajmy jednak, że to jest sport młodzieżowy, a on rządzi się swoimi prawami. To są jeszcze dzieci, nie mają ustabilizowanej formy i różnie może to wyglądać - wyjaśnia selekcjoner naszej młodzieżówki.
Tłuczykont podkreśla, że jego podopieczne doskonale zdają sobie sprawę z tego, co będzie stawką sierpniowego turnieju, żadnych celów przed swoim zespołem stawiać jednak nie zamierza. - Mam nadzieję, że możemy dużo ugrać. Takim dzieciom wymagań stawiać jednak nie można, bo się spalą. Dziewczyny doskonale wiedzą, o co grają. One grają o mistrzostwo Europy, u siebie, to jest ich jedyny cel. Ja ich nie muszę buzować i nakręcać, bo wszystkie przychodząc do Szkoły Mistrzostwa Sportowego doskonale wiedziały, że wybierają ją po to, by zagrać na turnieju i coś tam zdobyć - nie kryje Tłuczykont.
Hal, w których będzie toczyć się rywalizacja, Polki na pewno się nie przestraszą. - Graliśmy już na podobnych obiektach. Mieliśmy na przykład okazję wystąpić w przedmeczu spotkania Macedonia - Austria na oczach kilku tysięcy ludzi, więc o to na pewno się nie boję - zapewnia nasz rozmówca.
Siłę polskiego zespołu stanowić na kolektyw. O indywidualnościach, na które warto zwrócić uwagę w naszej młodzieżówce, Tłuczykont mówić nie chce. - Musimy grać przede wszystkim jako zespół. Wiadomo oczywiście, że w drużynie najważniejsza jest bramkarka, a my tą pozycję mamy dobrze obsadzoną, w tym wypadku często decydująca jest jednak dyspozycja dnia i w związku z tym ciężko cokolwiek prorokować - podsumowuje selekcjoner. - Jedziemy na ten turniej z dużymi nadziejami, ale wszystko zweryfikuje parkiet.