Po końcowej syrenie w meczu Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego z Viretem radości w szeregach radomskiej drużyny nie było końca. Mnóstwo gratulacji, pochwał i uścisków odebrali zawodnicy oraz trener Roman Trzmiel. Gromkimi brawami oraz skandowanym głośno "dziękujemy" odwdzięczyli się licznie zgromadzeni w hali kibice.
Nic dziwnego, że tuż po zakończeniu spotkania strzeliły korki od szampana. - Od dawna nie było tak dobrego wyniku na koniec sezonu. Czwarte miejsce to najlepszy rezultat, od kiedy występujemy w pierwszej lidze, a to już jedenaście lat - podkreśla Michał Kalita. - W debiutanckim sezonie, od razu po awansie, zajęliśmy piątą lokatę. Później tak dobrze nie było - przypomina.
Pomimo wysokiego, sześciobramkowego prowadzenia po pierwszej połowie (23:17), w drugich trzydziestu minutach zawiercianie walczyli na tyle dzielnie i skutecznie, iż niemal odrobili straty, zbliżając się na zaledwie jedno trafienie. - Z Viretem zawsze nam się ciężko grało. Oni też chcieli chyba udowodnić, że trochę pechowo zajęli to siódme miejsce, że wypadli z pierwszej "piątki" - zaznacza obrotowy.
Mimo wszystko w decydujących momentach to gospodarze dyktowali warunki. - Pokazaliśmy, że jesteśmy lepsi. Wiadomo, w pewnym momencie wkradło się w nasze szeregi rozluźnienie, ponieważ dowiedzieliśmy się, jaki wynik jest w Wągrowcu - przyznaje Kalita. - Gdy dotarło do nas to, że mamy zapewnione czwarte miejsce, szansę gry otrzymali zmiennicy. Cieszę się z tego, że prawie każdy rzucił bramkę i udało się zakończyć sezon w fajnym stylu - oznajmił autor pięciu goli w sobotnim pojedynku.