Paweł Genda i Paweł Kiepulski nadzieją MMTS-u Kwidzyn

MMTS Kwidzyn w przyszłym sezonie znów stanie do walki o medal mistrzostw Polski. W ekipie Krzysztofa Kotwickiego wiele zależeć będzie od zawodników, którzy zasilili ją latem.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Po zakończeniu sezonu w kwidzyńskim zespole doszło do szeregu istotnych zmian. Z drużyną pożegnali się doświadczeni liderzy Sebastian Suchowicz, Robert Orzechowski i Michał Adamuszek, a ich miejsce zajęli gracze na dorobku, w większości bez znaczącego doświadczenia na poziomie PGNiG Superligi. - Będziemy to wszystko budować. Nasz zespół na pewno nie będzie słabszy, tylko inny - podkreśla w rozmowie ze SportoweFakty.pl trener Kotwicki.

Suchowicza między słupkami kwidzyńskiej bramki zastąpi Paweł Kiepulski. - Krzysiek Szczecina robi cały czas postępy i jest bramkarzem niezłej klasy, ale w poprzednich sezonach doświadczenie starszego kolegi było mu potrzebne. W związku z tym teraz ciężar gry spocznie na barkach Pawła. Jest on doświadczonym bramkarzem i liczę, że będą się wspólnie dobrze uzupełniać - nie kryje szkoleniowiec MMTS-u.

Kotwicki duże nadzieje wiążę także z pozyskaniem Pawła Gendy. - Jest chyba jednym z najbardziej perspektywicznych graczy młodego pokolenia w Polsce i dobrze, że wybrał akurat nas - nie ma wątpliwości nasz rozmówca. - W Kwidzynie będzie mógł grać więcej, niż wybierając jakiś mocniejszy klub.

Obok wspomnianego duetu szeregi MMTS-u w tym okienku transferowym zasilili także Grzegorz Szczepański, Wiktor Jędrzejewski i Przemysław Zadura. Na zakontraktowaniu dwóch ostatnich zyskać może zwłaszcza defensywa. - Oni obaj, a także Genda, mają prawie po dwa metry wzrostu. Niebawem może okazać się, że Przemek Rosiak, który jest szefem naszej obrony, będzie najniższy z całej czwórki - śmieje się Kotwicki.

Sytuację kadrową doświadczony szkoleniowiec ocenia pozytywnie. - Mamy paru nowych zawodników. Obrotowy występuje u nas od lat, w zespole wciąż jest Maciek Mroczkowski, na skrzydłach nie doszło do żadnych zmian. Wiadomo, że będzie trzeba zastąpić Roberta Orzechowskiego i liczę tutaj na Kamila Sadowskiego - wymienia trener. - Nie stać nas na to, żeby ściągać gwiazdy. Będziemy więc pracować z tymi, których mamy - kończy.

Krzysztof Kotwicki: To druga rewolucja w historii klubu

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×