Wojciech Łuczyk (II trener Chrobrego): Bardzo cieszy zwycięstwo z niesamowicie mocnym przeciwnikiem. W zeszłym roku miejsce tuż za pudłem, w tym duże wzmocnienia i pewnie kolejne medalowe zapędy. Początek nie ułożył się po naszej myśli. Widać było dużą nerwowość w naszych poczynaniach. Zawodnicy mieli chyba jeszcze w głowach ostatnie przegrane spotkanie. Zaczęliśmy słabo w obronie, brakowało skuteczności w ataku. Jarek Paluch zmarnował dwie doskonałe okazje mimo, iż we wcześniejszych spotkaniach grał na bardzo wysokiej skuteczności. Na szczęście po kilkunastu minutach ochłonęliśmy, zaczęliśmy grać twardo w obronie i z tego poszło kilka skutecznych kontr. Świetnie zagrały nasze skrzydła, zarówno Marek Świtała jak i młody Jakub Łucak.
Jakub Łucak (SPR Chrobry): Bardzo się cieszę ze swojego występu. Całe szczęście udało mi się skutecznie zastąpić kolegę. Nie ukrywam, że liczyłem na swoją szansę w dzisiejszym pojedynku i faktycznie dosyć szybko trener delegował mnie na parkiet. Trochę się stresowałem na początku, ale po pierwszej bramce złe emocje minęły dzięki czemu miałem okazje do skutecznego wykańczania akcji.
Marek Świtała (SPR Chrobry): Na moje bramki pracował cały zespół. Dzięki dobrej grze w obronie miałem szansę na szybkie kontry, w których nie ukrywam, czuję się najlepiej. W kilku sytuacjach, kiedy na tablicy wynik nie był dla nas korzystny, podejmowałem ryzyko i na całe szczęście opłaciło się. Kiedy wchodzisz z zera i oddajesz rzut na bramkę to odpowiedzialność jest tylko i wyłącznie po twoje stronie. Całe szczęście dzisiaj mi wchodziło. Szkoda tylko niewykorzystanych sytuacji z początku. Byłem na siebie bardzo zły, jednak zmobilizowałem się na dalsze minuty i poprawiłem skuteczność.
Zbigniew Markuszewski (trener MMTS Kwidzyn): Liczyłem, że w dzisiejszym spotkaniu spokojnie zainkasujemy dwa punkty. Nie wiem jednak co się stało z moim zespołem. Na początku pierwszej i drugiej połowy graliśmy fantastycznie. Postawiliśmy twardą obronę, wyprowadziliśmy kontry i można było oczekiwać korzystnego rozstrzygnięcia. Niestety w pewnych momentach pojawiały się okresy przestoju. Zawodnicy nie podejmowali ryzyka, a Chrobry powoli się rozkręcał. Wyglądało to tak jakbyśmy przestraszyli się zdecydowanej i agresywnej obrony Chrobrego. Nie wiem dlaczego ale widziałem strach w oczach moich zawodników. Co gorsza w każdym meczu robimy bohatera z nieznanego zawodnika. Tak było we wcześniejszym meczu z bramkarzem przeciwników, a dzisiaj ze skrzydłami, które często trafiały z nieprawdopodobnych sytuacji. Jesteśmy w dość dużym dołku. Nasza zdobycz punktowa jest naprawdę minimalna, a gra w dalszym ciągu bardzo nieciekawa.
Michał Waszkiewicz (MMTS Kwidzyn): Spodziewaliśmy się przede wszystkim ciężkiej przeprawy z głogowską defensywą i tak faktycznie było. Często trafiali na ławkę kar, ale w suma summarum więcej na tym zyskali. Pierwsze 15 minut było naprawdę dobrych w naszym wykonaniu, a co działo się później to ciężko powiedzieć. Przeprowadziliśmy dwie, trzy nieprzemyślane akcje w ataku i to się zemściło. Zamiast kontrolować sytuację roztrwoniliśmy przewagę i zaczęła się nerwówka. Chrobry skrzętnie to wykorzystał. Marek Świtała trafiał praktycznie wszystko i wynik jest jaki jest.
Artur Gawlik (MMTS Kwidzyn): Nie wiem co się z nami stało. Pierwsze minuty zagraliśmy doskonale w obronie, uruchomiliśmy naszych skrzydłowych i udało się odskoczyć na kilka bramek. Chyba zabrakło nam konsekwencji, a przeciwnik zaczął grać do pewnej piłki. Nie powiem, Świtała trochę mnie dzisiaj ośmieszył. Co rzut ze skrzydła to bramka. O dziwo te piłki które mogłem puścić broniłem, a rzuty z zera wpadały. Cóż i takie mecze się zdarzają. Nie potrafiliśmy się przebić przez mur głogowskich obrońców. Poszło kilka kontr z ich strony i ostatecznie musieliśmy uznać ich wyższość. Co do sędziów to muszę przyznać, że jestem zadowolony z ich pracy. Dzisiaj naprawdę dobrze gwizdali.