Nie można co roku robić rewolucji - rozmowa z Michałem Bartczakiem, skrzydłowym Zagłębia Lubin

Przed Michałem Bartczakiem rok prawdy. - Muszę zakasać rękawy i powalczyć o to miejsce w reprezentacji Polski - nie kryje skrzydłowy Zagłębia Lubin w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Kamil Kołsut: Za wami pierwsze dni okresu przygotowawczego. Nogi są już miękkie? Jaka atmosfera panuje w zespole?

- Wszystko jest jak najbardziej w porządku. Trochę zgłodnieliśmy za piłką ręczną. Jeśli chodzi o aspekty czysto treningowe, to żadnych rewelacji niestety ci nie sprzedam. Bieganie, siłownia... Standard. Typowa nuda, nic ciekawego (śmiech).

[b]

W waszym zespole pojawiło się kilka nowych twarzy. Warto podkreślić, że jest ich znacznie mniej, niż w ubiegłe wakacje. [/b]

- Każdy z nas pracuje tak samo, równo, do przodu, a przydatność do zespołu poszczególnych graczy będzie można stwierdzić dopiero po kilku, kilkunastu meczach, na pytanie o nowych zawodników jest więc jeszcze trochę zbyt wcześnie. Zobaczymy, czy te ruchy będą wzmocnieniami, czy uzupełnieniami. Na pewno nie było tego za dużo, jeśli chodzi o liczbę ludzi, ale może to było nam potrzebne.

Tym razem i kadra nie uległa znaczącym zmianom, i trener pozostał na swoim stanowisku.

- Nie można co roku robić rewolucji, bo to nigdy nie przyniesie żadnego efektu. Do zmiany warty doszło przed rokiem. Teraz jednak zbyt wiele jeszcze na temat efektów naszych działań nie można powiedzieć, bo dopiero zaczęliśmy drugi tydzień przygotowań. Wszystko pokaże liga.

W poprzednim sezonie właśnie spokoju i stabilizacji zabrakło wam do tego, by zająć miejsce w czołowej "ósemce"?

- Odpowiedź na to pytanie jest złożona. Upraszczając zabrakło nam punktu, który gdzieś tam mogliśmy na pewno wydrzeć. W tym momencie nie chcę się już jednak skupiać na tym, co nie zagrało w kwestiach sportowych. Przed nami nowy sezon i właśnie na nim musimy się skoncentrować. Poprzednie rozgrywki były dla tej drużyny czasem na dotarcie się. Teraz każdy się z każdym zna i wiemy, czego możemy od siebie wymagać. Poprzednio walczyliśmy o utrzymanie. Teraz zrobimy wszystko, aby tego nie powtórzyć.

- Nie można robić co roku rewolucji - przyznaje Michał Bartczak
- Nie można robić co roku rewolucji - przyznaje Michał Bartczak

Patrząc na ruchy na rynku transferowym możemy powiedzieć - tak samo, jak przed rokiem - że czeka nas najciekawszy sezon w historii polskiej ligi?

- Tak. Każdy kolejny wydaje się ciekawszy. W lidze ciągle pojawiają nowe twarze, także zza granicy, trafiają się coraz bardziej uznane nazwiska. Z oceną będziemy musieli oczywiście poczekać do końca sezonu, ale co roku jest ciekawie, czy to w górnej, czy w dolnej części tabeli, i tym razem nie będzie inaczej.

[b]

Ciebie czeka nie tylko walka o sukcesy w klubowych barwach, ale także rywalizacja o powrót do reprezentacji Polski.[/b]

- To prawda. Muszę zakasać rękawy i o to miejsce powalczyć w kadrze. Wszystko przede mną, jestem cały czas dobrej myśli.

Za tobą dość nierówny sezon. Mam wrażenie, że najpierw zrobiłeś poważny krok do przodu, atakując pierwszy skład drużyny narodowej, a później lekko się cofnąłeś.

- Rzeczywiście można to w ten sposób odebrać, że miałem szybki awans, a następnie to wszystko trochę stanęło. Staram się cały czas skupiać na tym, żeby do tego elitarnego grona wrócić, to jest najistotniejsze. Ważne jednak, by nic nie rozpamiętywać, tylko myśleć o tym, co przede mną.

Jeszcze kilka miesięcy temu przez wielu uważany byłeś nawet za najlepszego prawoskrzydłowego w Polsce. Odbudował się jednak Patryk Kuchczyński, jak z procy wystrzelił Michał Daszek... Trzeba gonić.

- Tego typu rankingi są zawsze subiektywne i staram się na nie zwracać uwagi, bo jak sam słusznie przyznałeś, raz się jest na górze, by po chwili nagle spaść. To nieodzowna część sportu i zarazem wielka motywacja, żeby stawać się coraz lepszym. Łatwiej jest zdobyć mistrzowski pas, niż go obronić.

Naszego rozmówcę czeka walka o powrót do reprezentacji Polski
Naszego rozmówcę czeka walka o powrót do reprezentacji Polski
Źródło artykułu: