Asystent Manolo Cadenasa doskonale zdaje sobie sprawę zarówno z plusów, jak i minusów obecnie obowiązującego sposobu wyłaniania medalistów mistrzostw Polski. - Ten system istnieje już od kilku lat i niewątpliwie promuje widowiskowość. Oczywiście zdarzają się w nim niespodzianki, ale przeważają jednak rezultaty normalne i zespoły zajmujące w tabeli miejsca wyższe kończą sezon na swoich pozycjach - przyznaje Kisiel.
Nasz rozmówca po chwili zastanowienia przyłącza się jednak do grona osób postulujących zmiany. - Dla rozwoju polskiej piłki ręcznej dobrym wyjściem byłby podział ligi na "szóstki", bądź też rozłożenie tego w nieco innych proporcjach, gdy mniej zespołów walczy o wyższe lokaty, a więcej o niższe. Formuła jest tu do dyskusji - mówi doświadczony trener.
- Musimy pamiętać także o tym, że zespoły pokroju Vive czy Wisły podczas sezonu obciążone się także meczami pucharowymi, a część zawodników gra w swoich reprezentacjach. Spotkań jest więc bardzo dużo, a obciążenia rosną, co powoduje kontuzje, obniżające atrakcyjność rozgrywek. W Bundeslidze myślą już przecież o zmniejszeniu ilości spotkań - zauważa szkoleniowiec wicemistrzów Polski.
Do pomysłu zmiany liczby zespołów występujących w najwyższej klasie rozgrywkowej Kisiel nie jest przekonany. - Myślę, że z tym należy jeszcze poczekać sezon albo dwa. Ważna jest konsekwencja utrzymania stabilności finansowej. W Europie mamy kryzys i oby nie dotknęło to naszych zespołów. Rozwój powinien być, ale nie możemy zapominać także o stabilizacji. Warto przytoczyć w tym miejscu przykład Juranda Ciechanów, który awansował do ekstraklasy, a sezon później tej drużyny już nie było - podsumowuje nasz rozmówca.
W niedzielę do dyskusji na temat systemu rozgrywek w polskiej lidze zaprosimy prezesa Vive Targów Kielce, Bertusa Servaasa.
Logicznie mysląc przyznaje rację ,ze system należ Czytaj całość