Po porażce w pierwszym pojedynku z Croatią Osiguranje Zagrzeb, mistrzowie Polski chcieli tym razem zagarnąć komplet punktów. Aby zająć pierwsze miejsce w grupie, Vive musiało wygrać różnicą przynajmniej pięciu bramek. Początek spotkania wyglądał bardzo obiecująco w wykonaniu podopiecznych Bogdana Wenty. W 8. minucie, po trafieniu aktywnego od początku Manuela Strleka, kielczanie prowadzili 4:2. Węgrzy, którzy wygrali swój pierwszy mecz z Chorwatami, nie zamierzali jednak odpuszczać, a największe problemy sprawiał polskim szczypiornistom Momir Ilić. Znakomita postawa Vive w defensywie i świetnie wyprowadzanie kontrataki, pozwoliły kielczanom po niespełna kwadransie meczu uzyskać czterobramkową przewagę (9:5). Duża w tym zasługa kapitalnie spisującego się w bramce mistrzów Polski Venio Loserta. Do końca pierwszej połowy kielczanom udało się utrzymać prowadzenie i do szatni obie siódemki schodziły przy wyniku 13:17.
Od początku drugiej odsłony Węgrzy przystąpili do odrabiania strat. W 38. minucie po bramce z rzutu karnego Cristiana Ugalde z przewagi Vive zostały już tylko dwa trafienia (20:18). Chwilę później Mirsan Terzić zdobył gola kontaktowego i emocje zaczęły się od nowa. Kielczanie nie pozwolili jednak rywalom wyrównać i długo utrzymywali skromną przewagę. Na 10 minut przed końcem meczu, Vive prowadziło 26:24, a trener mistrzów Węgier poprosił o czas. Końcowe fragmenty były bardzo emocjonujące. Na 30 sekund przed końcową syreną na tablicy świetlnej był remis 30:30, a o czas poprosił trener Wenta. Tuż po wznowieniu trafienie dla Vive zaliczył Uros Zorman i wydawało się, że to polski zespół zdoła wywalczyć dwa punkty. Jednak w ostatniej sekundzie meczu, remis uratował ekipie z Veszprem Laszlo Nagy.
MKB Veszprém - Vive Targi Kielce 31:31 (13:17)
Najwięcej bramek: dla Veszprem - Momir Ilić 10, Iman jamali 5; dla Vive - Uros Zorman 7, Manuel Strlek 6.
Jak na razie wyniki nie są zadowalające ale to tylko gry kontrolne.