- Może nie była to kontuzja typowo bokserska, bo w piłce ręcznej też takie kontuzje się zdarzają. Może nie tak często jak w boksie, ale jednak. Nos się zrasta. Została jeszcze mała szparka i za tydzień nie powinno być już śladu - mówi w rozmowie z naszym portalem Robert Orzechowski, gracz Górnika Zabrze.
Do gry zawodnik śląskiej drużyny wrócił w sparingowych potyczkach z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski. Zagrał zarówno na wyjeździe, jak i w Zabrzu. - Cały czas byłem w treningu. Od kilku dni dopiero z kontaktem z przeciwnikiem. Wcześniej nie uczestniczyłem w zajęciach, które imitowały walkę na boisku, żeby nie ryzykować powtórzenia się urazu - wyjaśnia "Orzech".
Sezon PGNiG Superligi Mężczyzn drużyna Patrika Liljestranda zainauguruje wyjazdową potyczką z Vive Targami Kielce. Orzechowski jest przekonany, że dojdzie do formy na mecz z mistrzem Polski. - Reprezentant Polski powinien być cały czas w formie. Jestem gotowy do powrotu na boisko fizycznie i psychicznie - zapewnia 24-latek.
Ostatnie treningi skrzydłowy zabrzan odbywał w specjalnie przygotowanej dla niego masce. Na ligowe parkiety jednak w niej nie wybiegnie. - Regulamin zabrania występów w masce, więc będę grał bez. Na boisku będzie liczyła się gra i nie będę pamiętał o nosie na pewno - uspokaja Orzechowski.
Górnik po serii słabszych występów w sparingach zaczął w końcu wygrywać. Śląska drużyna w trzech ostatnich grach kontrolnych pokonała Viret różnicą czternastu bramek i Piotrkowianina różnicą kolejno dziewięciu i ośmiu trafień. - Nie powinno się wyciągać wniosków z naszych wyników w sparingach. To okres przygotowawczy i tutaj nie wynik meczu jest najważniejszy. Nie każdy mecz trzeba wygrać, bo liczą się inne aspekty, nad którymi w danym momencie trenujemy - wyjaśnia gracz drużyny z Wolności.