Górnik Zabrze niedzielną wyjazdową potyczką z Vive Targami Kielce zainauguruje rozgrywki PGNiG Superligi Mężczyzn. Trener śląskiej drużyny jest przekonany, że rozpoczynający się sezon będzie dla jego zespołu udany.
- Moja drużyna dysponuje bardzo dużym potencjałem. Coraz lepiej się rozumiemy i wiemy czego się po sobie spodziewać. Mamy za sobą bardzo ciężki okres przygotowawczy. Jestem zadowolony z zaangażowania chłopaków, bo naprawdę solidnie na dobrą formę pracowali. Nikt z nas chyba tego etapu nie lubi, bo jest dużo biegania, a mało handballu. Teraz będzie już tylko lepiej - przekonuje Patrik Liljestrand, szkoleniowiec zabrzan.
Szwed w Polsce przebywa od blisko dwóch miesięcy i nie żałuje swojej decyzji o przyjęciu oferty z Zabrza. - Ta praca stanowi dla mnie wyzwanie. Polska piłka ręczna robi stały postęp. Widać to po grze i wynikach reprezentacji, jak i polskich drużyn w europejskich pucharach. Przecież Vive Targi Kielce i Orlen Wisła Płock regularnie grają w Lidze Mistrzów i odnoszą tam sukcesy. Chciałbym, żeby Górnik też w europejskich pucharach wystąpił i pokazał się z dobrej strony w Europie - przyznaje 46-latek.
Startujące rozgrywki PGNiG Superligi są dla Liljestranda wielką niewiadomą. - Nie interesowałem się wcześniej specjalnie rozgrywkami polskiej ligi. Wiem, jakim potencjałem dysponują w Kielcach i Płocku. Graliśmy też z Chrobrym, Puławami i Piotrkowianinem. Inne zespoły są jednak dla mnie niewiadomą. Zarząd stawia przed nami ambitne cele, chce miejsca w czołówce tabeli. Prezes Kmiecik oczekuje od nas zajęcia 3-4 miejsca w tabeli i myślę, że to jest w naszym zasięgu. Jesteśmy w stanie pokonać każdy zespół w tej lidze, nawet Vive czy Wisłę - zapewnia srebrny medalista IO 1992 w Barcelonie.
Przed inauguracyjną potyczką z mistrzem Polski doświadczony szwedzki szkoleniowiec zachowuje spokój. - Moja drużyna jest dobrze przygotowana do nowego sezonu. Wszystkie założenia udało nam się zrealizować, rozegraliśmy kilka wartościowych sparingów i nawet z tych przegranych udało nam się wyciągnąć jakąś naukę. Dla nas to dobrze, że zaczynamy w Kielcach, bo będziemy mieli od razu okazje sprawdzić się na tle najsilniejszego rywala - ocenia Liljestrand.
- Dziennikarze pytają mnie czy niską porażkę przyjmę z zadowoleniem. Odpowiadam, że nie, bo chcę w moim zespole zaszczepić mentalność zwycięzców. Jedziemy do Kielc, by stawić czoła Vive i zdobyć punkty. Mecz zaczyna się od stanu 0:0, więc dlaczego mielibyśmy go nie wygrać? Wszystko jest w naszych rękach, nogach i głowach. Tanio skóry nie sprzedamy - zapowiada opiekun drużyny z Wolności.