Beniaminek PGNiG Superligi po dobrym występie w meczu z MMTS-em Kwidzyn na spotkanie z SPR Chrobrym jechał z nadziejami na korzystny wynik. Podopieczni Jarosława Cieślikowskiego i Smolarczyka na niewygodnym terenie spisali się jednak poniżej oczekiwań i po czterech seriach ligowych gier wciąż mają na swoim koncie skromne dwa punkty.
Co zadecydowało o tym, że KPR nie poradził sobie w Głogowie? - Zawiodła u nas koncentracja, ciężko powiedzieć dlaczego. Rywale już na samym początku meczu nam odjechali i później spotkanie toczyło się w rytmie bramka za bramkę. Podejmowaliśmy złe decyzje i oddawaliśmy niepotrzebne rzuty. Ciężko było też u nas szukać gry zespołowej - wyjaśnia Smolarczyk w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
- Przegraliśmy te zawody głową. Było parę momentów, w których wyglądało to jak, jakbyśmy mieli dojść przeciwnika, ale chwilę później pojawiały się głupie błędy. Jakaś prosta strata, zła zmiana... Wyszedł nasz brak doświadczenia. Problemem jest też przygotowanie mentalne, przez które niektórzy nie potrafią pokazać jeszcze pełni swoich umiejętności - wymienia asystent Cieślikowskiego.
Jednym z niewielu graczy legionowskiej drużyny, który wizytę w Głogowie mógł zapisać sobie na plus, był Witalij Titow. - On próbował nas rzutowo pociągnąć do przodu, ale niestety reszta zawodników się pod to nie podłączyła. Musimy nauczyć się koncentracji przez pełne sześćdziesiąt minut, bez tego ciężko będzie nam nawiązać w tej lidze walkę z kimkolwiek - podsumowuje Smolarczyk. W najbliższy weekend legionowianie zagrają u siebie z Gwardią Opole.