Agata Wypych: "Górę" mamy za sobą

Piotrkowianki, choć w Szczecinie przegrały, wcale się nie podłamały. - Do nowego roku parę oczek jeszcze zdobędziemy i będziemy na naprawdę dobrej pozycji - zapewnia liderka MKS-u, Agata Wypych.

Dwie różne połowy oglądali kibice zgromadzeni w hali przy ul. Twardowskiego 12b w Szczecinie w wykonaniu Piotrcovii Piotrków Trybunalski. Przyjezdne chwalić można za jednak tylko za pierwszą część meczu. - Myślę, że w pierwszej połowie, szczególnie po tym, jak przegrywałyśmy kilkoma bramkami, podniosłyśmy się z tego i goniłyśmy zespół ze Szczecina. W drugiej połowie było już troszkę gorzej. Nasza gra, przy wyłączeniu jednej zawodniczki, już legła w gruzach. Kompletnie nam nie szło. Tego dnia wygrał zespół zdecydowanie lepszy, któremu nie trzeba pomagać - przyznała tuż po meczu Agata Wypych, która nie omieszkała jednym zdaniem ocenić również pracy dwójki arbitrów tego spotkania. - Rzadko mówię o sędziach, ale uważam, że w tym meczu w pewnych momentach się pogubili. Wygrała jednak drużyna lepsza. Gratulacje dla Pogoni. My walczymy dalej.

Piotrkowianki nie potrafiły sobie poradzić bez swojej liderki
Piotrkowianki nie potrafiły sobie poradzić bez swojej liderki

Nasza rozmówczyni już na początku rozmowy zwróciła uwagę na kluczowy moment sobotniej konfrontacji, którym było wyłączenie właśnie jej z rozegrania przez Agatę Cebulę. Nie ukrywała przy tym, że ten manewr okazał się być zaskakujący dla jej koleżanek z zespołu i spowodował sporą dezorganizację w ich grze. - To był nasz szósty mecz w lidze i po raz pierwszy rywal wyszedł do nas na drugą połowę obroną 5:1. Gdzieś tam na pewno powinniśmy być gotowe na taką obronę, ale do tej pory nie było takiej sytuacji. Myślę, że dla niektórych zawodniczek było to spore zaskoczenie i niestety wszystko siadło.

Wypych zgodziła się przy tym ze stwierdzeniem, że w sztab szkoleniowy z Grodu Gryfa swoje lekcje odrobił znakomicie. - Zgadza się. Nie trzeba być alfą i omegą. Zespół ze Szczecina na pewno oglądał nasze mecze. Tak jak już mówiłam, wygrał zespół lepszy. Szkoda tylko, że mimo wszystko my w tej drugiej połowie nie walczyłyśmy tak jak powinnyśmy. Pomimo niekorzystnego wyniku zawsze trzeba walczyć o jego poprawę. Ostatnio grałyśmy z samą czołówką i wyglądało to inaczej, w tym dniu tego nam zabrakło.

Na koniec z ust środkowej rozgrywającej powiało już dużo większym optymizmem. - My tak naprawdę mamy cztery punkty, z których bardzo się cieszymy. Myślę, że mało kto się spodziewał, że wygramy na wyjeździe w Chorzowie, a tym bardziej u siebie z Politechniką. Byłyśmy bardzo bliskie przynajmniej urwania punktu zespołowi z Gdyni. Teraz "górę" mamy za sobą. Trzeba szukać punktów dalej. Do nowego roku parę oczek jeszcze zdobędziemy i będziemy na naprawdę dobrej pozycji.

Komentarze (0)