Kwidzynianie w opinii ekspertów i większości kibiców nie mieli zbyt dużych szans na wywalczenie choćby punktu z rozpędzającą się ekipą z Zabrza. Górnicy zawitali na parkiet MMTS-u po serii wygranych ze Stalą Mielec i KPR-em Legionowo. Drużyna Patrika Liljestranda, mająca w swych szeregach kilku zawodników powołanych na zgrupowanie reprezentacji Polski, w Kwidzynie miała łatwo zgarnąć komplet punktów. Skończyło się jednak wygraną gospodarzy 35:30.
- Ten mecz potwierdził stare porzekadło, że nazwiska nie grają. Przeciwko nam na parkiet wyszli praktycznie sami dawni lub obecni reprezentanci Polski, a mimo wszystko nasi zawodnicy pokazali, że walką i ambicją można z nimi wygrywać. Liczy się więc zaangażowanie - stwierdził trener MMTS-u, Krzysztof Kotwicki.
Wygrana brązowych medalistów poprzednich rozgrywek była o tyle cenna, że odniesiona została w niepełnym składzie. Problemy zdrowotne zatrzymały w łóżku rozgrywającego Przemysława Zadurę, a do gry na pełnych obrotach po raz pierwszy w sezonie szykował się Michał Peret. - Ta wygrana cieszy tym bardziej, że właśnie brakowało Zadury. Mam nadzieję, że szybko wróci do treningów - mówił o swym podopiecznym Kotwicki.
Zwycięstwo nad ekipą z Zabrza było dla MMTS-u drugim w sezonie odniesionym na własnym parkiecie. Wcześniej bowiem zawodnicy Kotwickiego pokonali SPR Stal, a więc jednego z ewentualnych rywali w walce o półfinał rozgrywek. Trener kwidzynian uparcie powtarza jednak, że jego zespół czeka jeszcze wiele pracy. - To całkiem nowy zespół i poprawnej i regularnej gry będzie od niego można wymagać dopiero za jakiś czas. W meczu z Górnikiem udowodniliśmy jednak, że dobrą obroną i postawą bramkarza można wygrać z każdym - zakończył.