Maciej Pilitowski: W piłce ręcznej trzeba się bić

Piotrkowianin Piotrków Trybunalski przegrał na wyjeździe z KPR-em Legionowo. - Jesteśmy na dnie tabeli i to nie jest dobra wiadomość - mówi rozgrywający, Maciej Pilitowski.

Podopieczni Tadeusza Jednoroga jechali na Mazowsze z nadziejami na dobry wynik. Rundę jesienną Kiper rozpoczął źle, w sześciu meczach zdobywając tylko jeden punkt, a wizyta w Legionowie miał być spotkaniem przełomowym, dzięki któremu ósmy zespół poprzedniego sezonu odbije się od dna. Ostatecznie po sukces Piotrkowianinowi sięgnąć się jednak nie udało.

- Przegraliśmy mecz, w którym powinniśmy zdobyć dwa punkty - przyznaje Pilitowski w rozmowie ze SportoweFakty.pl. Jego zespół w pierwszej połowie kontrolował przebieg boiskowych wydarzeń, schodząc na przerwę z dwoma bramkami zaliczki. Drugą połowę szczypiorniści z Piotrkowa Trybunalskiego także rozpoczęli dobrze, przy stanie 14:16 w ciągu sześćdziesięciu sekund aż trzech zawodników Kipera powędrowało jednak na ławkę kar, dzięki czemu gospodarze zanotowali pięć trafień z rzędu, odwracając losy meczu.

- Panie prowadzące mecz odegrały z nim dużą rolę. Od samego początku nie pozwalały ostro grać, przez co przez blisko połowę spotkania musieliśmy grać bez jednego zawodnika. To jest przecież mecz piłki ręcznej, a nie koszykówka czy szachy. Tu trzeba się bić i walczyć o każdy kawałek parkietu. My robiliśmy, co tylko się da, ostatecznie jednak przegraliśmy - mówi reprezentant Polski.

Jadąc do Legionowa gracze Piotrkowianina skupili się na tym, by zatrzymać świetnie tej jesieni dysponowanego Witalija Titowa. W sobotę szalę zwycięstwa na korzyść KPR-u przechylili jednak inni. - W przygotowaniach całą uwagę poświęciliśmy Witalijowi. Wiedzieliśmy, że jest w wysokiej formie i zdobywa dużo bramek. Udało się nam go zatrzymać. Niestety, Paweł Albin i Kamil Ciok zrobili naszym rywalom ten mecz - podsumowuje Pilitowski. Najbliższe trzy tygodnie Piotrkowianin spędzi na dwunastym miejscu w tabeli.

Źródło artykułu: