MMTS Kwidzyn pokazał, że można walczyć z potentatami

Szczypiorniści MMTS-u Kwidzyn w ubiegłym tygodniu byli o krok od sprawienia sensacji w starciu z Vive Targami Kielce. Teraz ich śladem powinni podążyć pozostali ligowcy.

Podopieczni Krzysztofa Kotwickiego przegrali na własnym parkiecie z mistrzami Polski różnicą jednej bramki. Kwidzynianie mogli nawet kielczan pokonać, w drugiej połowie momentami brakowało im jednak skuteczności, a na minutę przed końcem sędzia nie dostrzegł ewidentnego faulu Piotra Chrapkowskiego, który kilkanaście sekund później rzutem z drugiej linii rozstrzygnął losy dwóch punktów.

- Przed meczem powiedziałem moim zawodnikom, że rywale muszą wygrać, a my tylko możemy. Jesteśmy realistami i doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że Vive i Wisła do meczów z takimi drużynami jak nasza podchodzą w ten sposób, by zwyciężyć jak najmniejszym nakładem sił. Nasza szansa tkwi w tym, że jeżeli się postawimy i będziemy walczyć na maksymalnych obrotach, to te spotkania mogą wyglądać tak, jak nasza ostatnia konfrontacja z Vive - podkreśla Kotwicki w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

- Byliśmy po trzech zwycięstwach i przyjechała do nas jedna z najlepszych drużyn w Europie. Trener w szatni przestrzegał nas, że każdy mierzyć będzie się na swojej pozycji z zawodnikiem o renomowanym nazwisku, w związku z czym musimy podejść do tego spotkania na sto procent. Na parkiecie było widać, że kielczanie od czterdziestej minuty grali swój najlepszy handball, a mimo to nie zdołali nam odjechać - mówi z kolei obrotowy MMTS-u, Michał Peret.

Tej jesieni takich problemów ligowym potentatom nie sprawił jeszcze nikt. W pierwszej kolejce kielczanie przez kilkadziesiąt minut mocno męczyli się z Górnikiem Zabrze, by ostatecznie wygrać różnicą siedmiu trafień. W tej samej kolejce Wisła była lepsza o sześć goli od SPR Chrobrego Głogów. Kilka tygodni później Nafciarze o pięć bramek wyprzedzili puławian. Do ostatniej kolejki nikt do liderów ligi nie zbliżył się mocniej.

Wydaje się, że problemem polskich drużyn jest nie tylko niższa klasa sportowa, ale - a może przede wszystkim - zaangażowanie. Większość ekip, mając w perspektywie starcie z Wisłą bądź Vive z góry zakłada, że jakakolwiek punktowa zdobycz jest niemożliwa. - Przetarliśmy szlaki i może inne zespoły także będą próbowały walczyć z liderami - mówi Kotwicki. Dwie godziny po ich starciu z Vive SPR Stal Mielec napsuła sporo krwi Wiśle. W najbliższej kolejce z kielczanami zagra SPR Chrobry, a do Płocka zawita KPR Legionowo.

Kwidzynianie pokazali, że z Vive można walczyć
Kwidzynianie pokazali, że z Vive można walczyć
Źródło artykułu: