MKS Kalisz znów ma kłopoty

Pierwszoligowiec z Kalisza po raz kolejny ma problemy kadrowe. Trener Bruno Budrewicz krótko cieszył się z kompletu zawodników na treningach. Ze składu wypadło dwóch kluczowych graczy.

Po powrocie Macieja Nowakowskiego, końcu kary Łukasza Kobusińskiego i powrocie do treningów Konrada Krupy wydawało się, że MKS Kalisz w końcu uporał się z absencjami. Nic bardziej mylnego.

Bruno Budrewicz ma kolejne powody do zmartwień. Jako pierwszy z zespołu wypadł Łukasz Sieg. Kołowy kaliskiej ekipy nabawił się urazu w meczu przeciwko SPR Tarnów. Z pozoru niegroźne starcie, które nie przeszkadzało zawodnikowi w grze, okazało się pęknięciem kości śródstopia.

- Ma to potwierdzić lepszej jakości zdjęcie i oczywiście sam lekarz. Tomasz Tomaszewski, nasz fizjoterapeuta, stwierdził po oględzinach i pierwszym zdjęciu, że to pęknięcie. Na dzień dzisiejszy wygląda na to, że nie pojawię się na parkiecie do końca rundy, a jest możliwość, że będę gotowy do gry dopiero pod koniec stycznia - opisuje swoją sytuację Sieg, który wyraźnie nie jest zadowolony z przebiegu sprawy. - Ta sytuacja jest mi kompletnie nie na rękę, bo znajduję się w dobrej formie - dodaje trzeci strzelec kaliskiej drużyny.

Kolejne nieszczęście spadło na MKS po meczu w Świdnicy. Cenne dwa punkty przyjezdni okupili urazem Jakuba Tomczaka. Najlepszy strzelec zespołu skręcił staw skokowy po jednej z akcji w defensywie jeszcze w pierwszej części gry. Do końca meczu nie pojawił się już na parkiecie i istnieje realne zagrożenie, że podobnie będzie w najbliższej kolejce.

W sobotę MKS zagra kolejny mecz przed własną publicznością. Do Kalisz Areny przyjedzie Olimpia Piekary Śląskie. Bezpośredni sąsiedzi w tabeli przyzwyczaili kibiców do niezwykle emocjonujących spotkań. W ubiegłym sezonie w dwumeczu lepszy okazał się MKS, który wygrał na wyjeździe jedną bramką, a u siebie zremisował po golu w ostatniej akcji meczu. - Kontuzje ograniczą nam zdecydowanie pole manewru, ale mam jeszcze wielu wartościowych zawodników - przyznaje pełen wiary w swój zespół trener Bruno Budrewicz.

Komentarze (0)