Podopieczni Sławomira Szenkela po świetnym starcie zmagań na zapleczu PGNiG Superligi i zwycięstwach nad zespołami z dolnych rejonów tabeli, w kolejnych trzech meczach doznali porażek z walczącymi o podobne cele ekipami z Zawiercia, Przemyśla oraz Legnicy. Dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach wyszła jednak na dobre szczypiornistom z Górnego Śląska, którzy już w następnej kolejce wygrali na trudnym terenie w Końskich. Tydzień później dołożyli zaś zwycięstwo nad Zagłębiem Sosnowiec, czym powrócili do walki o miejsca w czubie ligowej tabeli.
- Wracamy na dobre tory - stwierdza rozgrywający Olimpii Robert Tatz, dodając: - Miejmy nadzieję, że utrzymamy taką tendencję i w każdym meczu będziemy walczyć o komplet punktów. Został nam jeden ciężki mecz z Wrocławiem, ale teraz w najbliższej kolejce łatwo nie będzie też w Kaliszu. W pozostałych dwóch spotkaniach u siebie z Grodkowem i Ostrowem musimy zdobyć komplet punktów.
Z dwunastoma punktami na koncie Olimpia zajmuje 5. miejsce w tabeli, ze stratą zaledwie czterech oczek do wiceliderującego Viretu CMC Zawiercie. Dzięki wygranej nad Zagłębiem piekarzanie awansowali o jedną pozycję, z nawiązką rewanżując się jednocześnie beniaminkowi pierwszoligowych zmagań za niespodziewaną porażkę w rozgrywkach Pucharu Polski.
- W Pucharze Polski trener dał pograć wszystkim zawodnikom i może to w pewnym stopniu zadecydowało o wyniku. W lidze sprężyliśmy się jakoś bardziej - przyznaje szczerze rozgrywający Olimpii. - Pokonaliśmy rywali doświadczeniem. Zagłębie ma młody skład i walczą w każdym meczu, jednak w pewnym momencie brakuje im sił. My słabo zaczęliśmy ten mecz i dopiero po piętnastu minutach wróciliśmy na swoje tory - wspomina wygraną 42:27 Tatz.
W sobotę zawodnicy z Piekar Śląskich udadzą się na parkiet MKS-u Kalisz. Początek spotkania o godz. 18:00.