Ani Michal Bruna, ani Jacek Wardziński nie znaleźli się w kadrze na mecz przeciwko zabrzańskiemu Górnikowi. Trzecim nieobecnym wśród gospodarzy był Patryk Walczak. Z konieczności Rafał Biały na środku rozegrania ustawił Bartosza Konitza. W drużynie przyjezdnej, mimo że uczestniczył w rozgrzewce, to jednak zaraz po niej do szatni zszedł Patryk Kuchczyński. Jak się później okazało nieobecność tych zawodników nie wpłynęła znacząco na jakość widowiska.
Szkoleniowcy ekipy z Grodu Gryfa od samego początku spotkania do gry desygnowali Pawła Krupę, wystawienie którego okazało się strzałem w przysłowiową dziesiątkę. To właśnie jego bramka otworzyła wynik środowych zawodów. Młody rozgrywający do protokołu pomeczowego wpisywał się także w kolejnych minutach. W całym meczu odnotował aż 9 goli będąc najlepszym strzelcem Gazowników.
Po pierwszym kwadransie w lepszej sytuacji byli podopieczni Patrika Liljestranda, którzy prowadzili już 6:8. Znakomicie w mecz wprowadził się Michał Kubisztal, który raz za razem nękał rzutami Tomislava Stojkovicia. Za chwilę goście zdołali powiększyć swoją przewagę do trzech trafień. Cóż z tego, skoro za chwilę było już tylko 10:11. Szybka reakcja Liljestranda na niewiele się zdała. W końcowych minutach zaskoczył także Wojciech Zydroń, który był w tym meczu wyraźnie oszczędzany. Efektowną bramkę zaliczył zwłaszcza w 23. minucie meczu wyprowadzając swoich kolegów na prowadzenie 14:12. Właśnie z dwoma golami więcej po stronie gospodarzy obie siódemki zeszły na przerwę (16:14).
Po zmianie stron przyjezdni postanowili szybko doprowadzić do wyrównania. Początkowo ta sztuka się udawała. Jednak między 37. a 44. minutą Górnik zapisał na swoim koncie jedynie jeden celny rzut, autorem którego był wspomniany wcześniej "Kubeł". Pogoń odpowiedziała sześcioma (25:19) i tak wypracowanej przewagi nie pozwoliła już sobie odebrać. Wpływu nie miały na to nawet osłabienia spowodowane upomnieniami.
Na ostatnie 10 minut trener Biały wprowadził kolejne zmiany. Na parkiecie za Nenada Markovicia zameldował się Sebastian Smuniewski. Wśród zabrzan ciężar rozgrywania wziął na siebie Witalij Nat, który starał się mocno przyspieszać grę swojej drużyny. W bramce Pogoń miała jednak Stojkovicia, którego pokonać łatwo nie było. Na nic zdała się także obrona na całej połowie, o jaką poprosił już pod koniec meczu swoich zawodników szwedzki trener. Strzelanie zakończył popularny w Szczecinie "Seba", który przypieczętował awans Gaz-System Pogoni do kolejnej rundy.
Gaz-System Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze 36:31 (16:14)
Gaz-System Pogoń: Matkowski, Stojković - Biały 1, Shylovich 3, Gierak 3, Krupa 9, Jedziniak 3, Smuniewski 3/1, Marković 3, Konitz 5, Zaremba 1, Zydroń 5.
Karne: 1/2
Kary: 8 min.
Górnik: Kornecki, Suchowicz, Banisz - Orzechowski 3, Niedośpiał 1, Nat 6, Kubisztal 13/7, Jurasik 2, Bushkov, Tomczak 4, Twardo, Kandora 2.
Karne: 7/7
Kary: 10 min.
Kary: Gaz-System Pogoń - 8 min. (Biały, Krupa - po 2 min., Gierak - 4 min.); Górnika - 10 min. (Orzechowski, Jurasik - po 2 min., Twardo - 6 min.)
Czerwona kartka: Adam Twardo - 54 min.
Sędziowie: Demczuk, Rosik (obaj z Lubina)
Widzów: 500.