28-letni gracz poważnego urazu barku nabawił się w spotkaniu 5. kolejki z Zagłębiem Sosnowiec. - Jestem po drugiej operacji na ten sam bark. Pierwsza miała miejsce 3 lata temu, ale wtedy było to zupełnie coś innego. Wtedy urwał się mięsień od główki bicepsa, a teraz wyleciał mi bark ze stawu - informuje wychowanek ostrowskiego klubu.
Teraz 28-letni zawodnik przechodzi żmudny okres leczenia. Czy zatem wspomoże jeszcze Ostrovię w bieżących rozgrywkach? - Przez 6 tygodni muszę chodzić w specjalnej kamizelce, ręka jest usztywniona. Następnie czeka mnie rehabilitacja, odbudowanie mięśni. Rozmawiałem z lekarzem i może w okolicach kwietnia, maja wrócę do pełni zdrowia. To oznacza, że do końca sezonu mogę już nie wyjść na parkiet - mówi Łukasz Jaszka.
Mimo braku swojego podstawowego rozgrywającego Ostrovia na pierwszoligowych parkietach radzi sobie całkiem nieźle i ma kilku punktową przewagę nad strefą spadkową. - W każdym meczu trzymałem kciuki za chłopaków. Byłem z nimi w szatni, na ławce, żyłem spotkaniami razem z nimi. Szkoda, że nie mogłem im pomóc, co trochę w serduszku kłuje. Chłopacy ciężko pracują i oddają serce na boisku. Te cztery zwycięstwa z rzędu bardzo podbudowały drużynę. Druga runda będzie dla nas trudniejsza, ale wierzę w chłopaków - mówi ostrowianin.