ME 2014: Horror z happy endem dla Węgrów, Macedończycy celują w najlepszą ósemkę

Reprezentacja Macedonii pragnie na ME w Danii znaleźć się w gronie 8 najlepszych drużyn. W nieco kontrowersyjnych okolicznościach kosztem Norwegów do II rundy awansowali Węgrzy.

- Nie chcieliśmy czekać na to co stanie się w meczu Dania - Czechy. To był dla nas wyczerpujący pojedynek, myślę, że to początek czegoś wielkiego. Z jedną wygraną jesteśmy w kolejnej rundzie i będziemy chcieli znaleźć się wśród ośmiu najlepszych drużyn, co będzie dla nas wielkim sukcesem - mówi na łamach ekipa.mk Borko Ristovski, bohater Macedończyków z ostatniej akcji spotkania, gdy obronił rzut prawoskrzydłowego austriackiej drużyny.

Gwóźdź do trumny wbili Czechom gospodarze turnieju, Duńczycy. Ekipa Ulrika Wilbeka tempa nie forsowała, w sobotę wieczorem czeka ich bowiem arcytrudne spotkanie z Hiszpanią na inaugurację II fazy mistrzostw. Obrońcy tytułu zwyciężyli 33:29, odsyłając Filip Jichę i spółkę do domu. - Czeski zespół zaskoczył nas szybkością gry. Pokazali się z lepszej strony niż w starciach z Austrią i Macedonią - powiedział dość kurtuazyjnie Wilbek. Duńczycy podobnie jak Hiszpanie w II rundzie zameldowali się z kompletem punktów.

Jedynie do przerwy równorzędnym rywalem dla Hiszpanii była reprezentacja Islandii. Po zmianie stron w szeregach ekipy z wyspy gejzerów szwankowała skuteczność rzutowa - mistrzowie świata każdy błąd Islandczyków wykorzystywali z zimną krwią. - Po zmarnowaniu 5-6 stuprocentowych okazji w drugiej połowie, ciężko było dotrzymać kroku Hiszpanom, którzy karcili nas za każdy błąd - powiedział Aron Kristjansson.

Katami brązowych medalistów ME 2010 byli Joan Canellas i Jorge Maqueda, rzucając łącznie 15 bramek. - W pierwszej odsłonie słabo przechodziliśmy z ataku do obrony, po przerwie poprawiliśmy się w tym elemencie. Zadecydowała skuteczność naszych bramkarzy - oznajmił Maqueda, zawodnik HBC Nantes.

O zawał serca swoich kibiców przyprawili Węgrzy. Podopieczni Lajosa Mocsaia 120 sekund przed końcem prowadzili z Norwegami 26:24 i wydawało się, że losy spotkania są rozstrzygnięte. Skandynawowie wrócili do gry, a bramkę na wagę remisu 36 sekund przed końcem zdobył Havard Tvedten. Grającym w osłabieniu Madziarom udało się szczęśliwie dowieźć korzystny rezultat - w ostatniej akcji meczu było jednak wiele kontrowersji. Jak wykazały liczne powtórki, Tvedten przechwycił piłkę od Gabora Csaszara w sposób jak najbardziej zgodny z przepisami.

- To był kawał wielkiego handballu. Graliśmy sporo z kontrataku, szybko zastopowaliśmy po przerwie Węgrów, lecz niestety nie udało się wygrać - mówił niepocieszony Robert Hedin- Cieszy awans do II rundy, ale styl w jakim to zrobiliśmy nie bardzo - ocenił Roland Mikler.

Komentarze (0)