Jesienią zespół Krzysztofa Kotwickiego był jedną z dwóch ekip, które Legionowo opuszczały na tarczy. Teraz MMTS jest żądny rewanżu. Kolejnej wpadki nikt w Kwidzynie sobie nie wyobraża, ewentualne niepowodzenie może bowiem sprawić, że brązowi medaliści ostatnich mistrzostw Polski w tabeli na dobre ugrzęzną w okolicach strefy spadkowej.
- Będzie ciężko. Zagramy z drużyną znacznie bardziej doświadczoną, choć jej miejsce w tabeli w tym momencie wcale na to nie wskazuje. Na pewno spróbujemy ich jednak czymś zaskoczyć. Jedziemy tam walczyć o dwa punkty. Musimy w każdym meczu bić się o zwycięstwo, niezależnie od rywala. Zrobimy wszystko, żeby w Kwidzynie coś ugrać - deklaruje trener KPR-u, Robert Lis.
Były reprezentant Polski wciąż czeka na swoje pierwsze ligowe zwycięstwo w roli szkoleniowca legionowskiej siódemki. Jesienią zespół pod jego wodzą musiał uznać wyższość Orlen Wisły Płock, PGE Stali Mielec i Puław. Sukcesem KPR zakończył tylko mecz pucharowy z Gwardią Opole, dzięki czemu w marcu beniaminek powalczy z SPR Chrobrym Głogów o udział w turnieju Final Four.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Mecz sobotni będzie spotkaniem starych znajomych. Legionowianie z MMTS-em w grach towarzyskich rywalizują regularnie. w ubiegły weekend w Gryficach zdecydowanie lepszy był zespół Kotwickiego. - Ten turniej to było dla nas dobre granie przed ligą. Dałem szansę występu wszystkim zawodnikom, wynik był sprawą drugorzędną - podkreśla jednak Lis. Jego zespół po trzynastu meczach ma na swoim koncie cztery punkty i zajmuje w tabeli jedenastą lokatę.