Jeżeli zespół z Mazowsza chce pozostać w najwyższej klasie rozgrywkowej, bezpośrednich rywali w rywalizacji o utrzymanie pokonywać musi. Zwłaszcza, że jesienią z tarczą Arenę Legionowo opuszczały i PE Gwardia, i Zagłębie Lubin. W ubiegłym roku z ekip zaangażowanych w boje na dnie ligowej tabeli KPR na własnym parkiecie pokonał tylko Piotrkowianina Piotrków Trybunalski.
- Będziemy walczyć do upadłego, żeby ten mecz wygrać. Dla nas nie ma żadnej różnicy, czy występujemy u siebie, czy na wyjeździe. Każde spotkanie się liczy i zobaczymy, jak to wszystko w naszym wykonaniu będzie wyglądało - deklaruje przed wizytą w Opolu trener KPR-u, Robert Lis.
Jesienią z PE Gwardią legionowianie mierzyli się dwukrotnie. W lidze opolanie wygrali różnicą trzech trafień, a klasą dla siebie byli Adam Malcher i Marko Vukcević. Kilka tygodni później mecz pucharowy bez większych problemów rozstrzygnął na swoją korzyść KPR, w czym istotny udział miał przede wszystkim Sebastian Zapora.
Najbliższy mecz ma dla KPR-u znaczenie kluczowe. Tej wiosny Legionowo odwiedzą jeszcze Górnik Zabrze, Vive Targi Kielce, Orlen Wisła Płock i Gaz-System Pogoń Szczecin. Wizyta w Opolu jawi się więc jako jedna z niewielu szans na poprawienie punktowego dorobku przed spotkaniami fazy play-out. Ewentualne niepowodzenie sprawi, że beniaminkowi przed końcem rundy zasadniczej z ostatniej lokaty odbić będzie się niezwykle trudno.