Mecz z beniaminkiem dla piątej drużyny PGNiG Superligi zaczął się źle. Głogowianie na parkiet wyszli ospali i długo nie mogli złapać właściwego rytmu gry. Dla gospodarzy było to wodą na młyn. Legionowianie bezbłędnie wykorzystywali niemoc gości, szybko budując sobie kilkubramkowe prowadzenie.
- Źle weszliśmy w mecz. Ciężko mi to racjonalnie wytłumaczyć. Kiepsko graliśmy zarówno w obronie, jak i w ataku, dzięki czemu rywale mieli okazje do łatwych kontr. W pierwszej połowie popełniliśmy aż osiem błędów technicznych, co też było jedną z głównych przyczyn tego, że ją przegraliśmy - wyjaśnia szkoleniowiec głogowskiej ekipy w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Zawodnicy SPR Chrobrego do gry na dobre wrócili po przerwie. W ciągu kilku minut udało im się zniwelować straty z pierwszej części gry, a o wygranej przesądziła udana końcówka meczu. - Bardzo pomogły nam interwencje Michała Kapeli. Cieszymy się, że mimo tego kiepskiego początku potrafiliśmy wyjść na swoje i wyszarpać to zwycięstwo - nie kryje Przybylski.
Osiągnięta w trudnych okolicznościach wygrana cieszy tym bardziej, że do meczu głogowianie przystąpili osłabieni. - Graliśmy bez trzech podstawowych obrońców i nasza defensywa była zestawiona mocno eksperymentalnie. Brak Prakapenii, Witkowskiego i Płócienniczaka był widoczny. Obrona lepiej zaczęła funkcjonować dopiero w drugiej połowie - przyznaje nasz rozmówca. - Takie wygrane są budujące. Nie zazdroszczę za to rywalom, bo dla nich ten mecz to jak cios w plecy.