Dla obu walczących o utrzymanie drużyn sobotnia potyczka była niezwykle istotna. Gospodarzom wygrana mogła pozwolić zrównać się liczbą punktów z plasującą się tuż nad strefą barażową ekipą SPR-u Tarnów, zespół z Ostrowa Wielkopolskiego w przypadku zwycięstwa miał zaś na dobre oddalić się od drużyn rywalizujących o uniknięcie spadku. I choć żadna z ekip nie mogła pozwolić sobie na stratę punktów, to mecz zakończył się ostatecznie remisem.
Początek spotkania należał jednak do Zagłębia, które w 10. minucie wysunęło się na prowadzenie 6:3. Zespół Krzysztofa Adamuszka dobrze radził sobie pod presją czasu, w kilku sytuacjach zdobywając bramki w momencie, gdy sędziowie sygnalizowali grę pasywną. Ostrovia w ciągu paru minut odrobiła jednak straty, a tuż przed przerwą uzyskała nawet jednobramkową przewagę (11:10). Do szatni obie ekipy zeszły jednak przy remisie 13:13.
Po zmianie stron przebieg rywalizacji nie uległ zmianie. Żadna z drużyn nie była w stanie odskoczyć na prowadzenie wyższe niż dwie bramki, przez dłuższy okres wynik regularnie oscylować zaś wokół remisu. Szalę zwycięstwa na korzyść drużyny Witolda Rojka próbowali przechylić Arkadiusz Galewski i Mateusz Jedwabny (do spółki 13 bramek), obaj często jednak spotykali solidny opór ze strony przyzwoicie spisującego się bramkarza Zagłębia.
Losy rywalizacji rozstrzygnąć miały się w ostatnich sekundach meczu, żaden z zespołów nie wykorzystał jednak swojej szansy. - Na trzydzieści sekund przed końcem przy remisie 27:27 mieliśmy akcję, ale niestety zgubiliśmy piłkę i rywal pociągnął z tego kontrę. Musieliśmy się ratować, przerwaliśmy atak, jeden z naszych zawodników dostał czerwoną kartkę, a Ostrovia miała jeszcze rzut wolny. Na szczęście nie trafiła - relacjonował po meczu niezadowolony kierownik zespołu z Sosnowca, Radosław Mikołajek. Podział punktów nie wprowadził żadnych zmian do tabeli.
Zagłębie Sosnowiec - Ostrovia Ostrów Wlkp. 27:27 (13:13)
Sędziowali: Andrzej Jac oraz Marcin Wrona (woj. małopolskie).
Widzów: 70.