Zadanie wykonane - relacja z meczu KS Azoty Puławy - Nilufer Belediyespor

Szczypiorniści z Puław awansowali do ćwierćfinału rozgrywek Challenge Cup. W spotkaniu rewanżowym Nilufer Belediyespor napsuł jednak polskiej drużynie sporo krwi.

Po efektownie wygranym pierwszym meczu starcie drugie miało być dla puławian formalnością. Przed tygodniem podopieczni Bogdana Kowalczyka wygrali na wyjeździe różnicą siedmiu trafień, a rywale równą grę byli w stanie prowadzić z nimi tylko przez dwadzieścia minut. Teraz miało być podobnie, brak koncentracji i rozluźnienie spowodowane znaczącą zaliczką sprawiły jednak, że mecz z egzotycznym gospodarze rozpoczęli fatalnie.

Zawodnicy znad Wisły mieli ogromne problemy ze sforsowaniem solidnej, tureckiej defensywy, a rywale dobrze radzili sobie zarówno w kontrach, jak i w ataku pozycyjnym. Klasą dla siebie wśród przyjezdnych byli zwłaszcza Borko Djordjević oraz Ramazan Mutlu. Po siedmiu minutach przyjezdni prowadzili już różnicą pięciu trafień, a mogło być nawet lepiej, gdyby doskonałej sytuacji nie zmarnował Cetin Celik.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Po kwadransie mecz się wyrównał, strat poniesionych w pierwszych minutach gracze Kowalczyka długo nie mogła jednak odrobić. W pościg za Turkami - wzorem pierwszego meczu - puławianie rzucili się dopiero na kilka minut przed końcem pierwszej części gry. Przy zmniejszaniu różnicy dzielącej obie ekipy szczególnie mocno zasłużył się zwłaszcza Adam Skrabania, który do siatki trafiał cztery razy.

Drugą połowę zawodnicy Kowalczyka rozpoczęli z jednobramkowym deficytem. Gra przez czas dłuższy toczyła się w rytmie gol za gol, a upływający czas konsekwentnie przybliżał gospodarzy do ćwierćfinału Challenge Cup. Pierwsze w meczu prowadzenie puławianie objęli dopiero na kwadrans przed finałową syreną i już wówczas wiadomo było, że awans polskiej drużynie z rąk nie ucieknie.

Ekipa turecka fizycznie gasła zaś z minuty na minutę i rywali dogonić już w stanie nie była. Gospodarze w końcowych fragmentach meczu urządzili sobie mały, strzelecki festiwal, a do siatki trafiali nawet oszczędnie wykorzystywani w tym sezonie przez trenera Krzysztof Łyżwa czy Artur Barzenkou. Finalnie w dwumeczu puławianie pokonali Turków różnicą piętnastu trafień.

KS Azoty Puławy - Nilufer Belediyespor 39:31 (14:15)

Azoty: Grzybowski, Stęczniewski - Ćwikliński 2, Skrabania 7, Szyba, Masłowski 2, Barzenkow, Kus 3, Przybylski 2, Babicz 3, Krajewski 5, Łyżwa 2, Sobol 7, Tarabochia 4, Jankowski 2, Grzelak.
Karne: 4/4.
Kary: 8 min.

Nilufer: Kliajić, Erten - Grk 5, Ucdag, Celik 4, Dolenko 1, Maksimović 1, Djordjevic 9 , Isildak 1, Ozturk 1, Kizylias, r. Mutlu 7, D. Mutlu 2, Dagci.
Karne: 3/4.
Kary: 8 min.
Kary: Azoty - 8 min. (Krajewski, Kus, Przybylski, Jankowski – 2 min.) oraz Nilufer - 8 min. (Ozturk, Dagci, Islidak, Dolenko – 2 min.).

Komentarze (47)
avatar
Piotrektomek
23.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kolejny raz powtórzę. Są indywidualności poszczególnych graczy nie ma zespołu. Moim zdaniem na koniec sezonu spore wietrzenie kadry jest potrzebne. 
avatar
Piotrektomek
23.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bo nie ma atmosfery w drużynie. Oni muszą czuć, że jeden pójdzie za drugim. Muszą czuć ducha drużyny. Tutaj nawet jeśli doszłoby do jakiś przepychanek na boisku to raczej nikt z drużyny nie wst Czytaj całość
kip
23.02.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Myślę, że zawodnicy mają po prostu za dobrze.Pobierają, sądzę, niezłe, jak na ligę, pensyjki.Kasa wpływa na konto na czas.Nie zależnie od wyniku. Potrafią tylko mówić jak to się będą lub jak si Czytaj całość
avatar
libroman
23.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
kolega niżej to chyba kowalczyk :) 
avatar
Piotrektomek
23.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na pewno jeśli w drużynie nie ma atmosfery to nie będzie wyników. Teraz każdy gra indywidualnie a jak każdy wie piłka ręczna to sport drużynowy. Nie da się samymi indywidualnościami grać bo prz Czytaj całość