Do wymarzonej lokaty podopieczni Krzysztofa Kotwickiego tracą sześć punktów. W fazie zasadniczej ligowych rozgrywek kwidzynianie stawią jeszcze czoła kolejno Górnikowi Zabrze, Piotrkowianinowi Piotrków Trybunalski, Vive Targom Kielce, Zagłębiu Lubin i Orlen Wiśle Płock. Nie trudno więc policzyć, że realizacja celu wymagałaby pokonania przynajmniej jednego z dwóch potentatów. Marzyć, zwłaszcza sportowcom, nikt zabronić jednak nie może.
- Jeżeli jest jeszcze jakaś szansa, chociażby teoretyczna, to nie wolno nam tak po prostu pogodzić się z tym, że zabraknie dla nas miejsca wśród sześciu najlepszych drużyn. Może pomoże nam jakiś nieoczekiwany zbieg okoliczności, może troszeczkę szczęścia... - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl skrzydłowy MMTS-u, Michał Daszek.
Pierwszym wyzwaniem, jakie stoi przed brązowymi medalistami ostatnich mistrzostw Polski, jest zdobycie Zabrza. Jesienią na własnym parkiecie po bardzo dobrym meczu kwidzynianie potrafili pokonać Górnika różnicą pięciu trafień. Tej wiosny akcje ekipy Patrika Liljestranda stoją jednak znacznie wyżej, niż wtedy. Ekipa z Górnego Śląska wygrała trzy ostatnie ligowe mecze. - W sporcie wszystko jest możliwe. Zobaczymy, jak się ten mecz ułoży - podkreśla reprezentant Polski.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Do starć z Piotrkowianinem i Zagłębiem MMTS podejdzie z pozycji faworyta. W konfrontacjach z Vive oraz Wisłą nikt już raczej na nich nie postawi, choć jesienią z potentatami MMTS potrafił prowadzić wyrównane boje. - Miejmy nadzieję, że tamte występy nie były jednorazowym wypadkiem przy pracy - podsumowuje Daszek. - Fajnie byłoby takie mecze powtórzyć. Teraz skupiamy się jednak tylko na Górniku.