Z trzech pierwszych wiosennych meczów kwidzynianie wygrali jeden, a poważne powody do niepokoju sympatykom brązowych medalistów ostatnich mistrzostw Polski dało zwłaszcza lanie, jakie ekipie Krzysztofa Kotwickiego sprawił Chrobry Głogów. Złe demony zwycięstwem nad beniaminkiem z Opola udało się jednak odegnać.
- Po tym meczu ciśnienie wreszcie opadło - nie kryje Daszek w rozmowie ze SportoweFakty.pl. Do starcia z opolanami jego zespół przystępował jako dziewiąta ekipa ligowej tabeli, a ewentualne niepowodzenie sprawiłoby, że Gwardziści zbliżyliby się do kwidzynian na odległość dwóch punktów. Teraz wiadomo już, że beniaminek MMTS-u raczej nie dogoni, a dzięki wygranej zespół Kotwickiego z góry może także patrzeć na Zagłębie Lubin.
Spotkanie z opolanami było dla kwidzynian ważne zarówno ze sportowego, jak i z psychologicznego punktu widzenia. - Może teraz nasza maszyna wreszcie odpali - przyznaje Daszek. MMTS jak na razie w tym sezonie słynie z gry chimerycznej. Młody zespół mecze znakomite przeplata przeciętnymi i zajęcie wymarzonego miejsca w górnej części ligowej tabeli graniczy z cudem.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
W fazie zasadniczej podopiecznych Kotwickiego czekają jeszcze starcia z Górnikiem Zabrze, Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski, Vive Targami Kielce, Zagłębiem Lubin i Orlen Wisłą Płock. Kluczowe dla losów MMTS-u będą starcia z zespołami kwidzynian goniącymi. - Mecze z Piotrkowianinem i Zagłębiem musimy wygrać, wówczas ten sezon nie będzie stracony - przyznaje Daszek. Po siedemnastu kolejkach jego drużyna zajmuje w tabeli ósmą lokatę.