W niedzielę Wybrzeże Gdańsk po raz kolejny pokazało swą wyższość. Tym razem rozgromiło znajdujący się w środku tabeli Real Astromal Leszno różnicą aż 27 bramek. - Wychodziło nam dużo rzeczy. Przede wszystkim realizowaliśmy nasze założenia taktyczne, nad którymi pracujemy od długiego czasu. Zazębiło się nam to i nasza przewaga szybko zaczęła rosnąć. Cieszy to, że wszyscy dostali szansę grania i wykonali zadanie w stu procentach. To naprawdę pozytywne - powiedział Dawid Nilsson.
Po meczu w Wągrowcu w grze Wybrzeża widać większy luz, co przekłada się na grę drużyny. - Absolutnie nie jest tak, że się bawimy. Do awansu jeszcze daleka droga. Jest dużo euforii, ale zostało nam jeszcze siedem spotkań. Życie nie raz weryfikowało różne sytuacje, które były niby pewne, a coś nie wyszło i potoczyło się wszystko inaczej. Może gramy na ciut mniejszym obciążeniu psychicznym, ale każdy jest skoncentrowany na sto procent i daje z siebie wszystko. Gdyby tak nie było, ostatni mecz potoczyłby się inaczej i mogę to zagwarantować - zauważył kapitan czerwono-biało-niebieskich.
Nilsson to najbardziej doświadczony zawodnik klubu znad morza. Wcześniej z Wybrzeżem dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Polski, a po latach spędzonych zagranicą, wrócił odbudowywać klub, w którym wypłynął na szerokie wody. Czy w przyszłym sezonie zobaczymy go na parkietach PGNiG Superligi? - To ciężkie pytanie. Nie ukrywajmy - nie jestem najmłodszym zawodnikiem. Koncentruję się z meczu na mecz, a co będzie dalej okaże się dopiero po sezonie. Zobaczymy jak się będę czuł. Motywacji nigdy mi nie brakowało i o to nie mam obaw, ale w tym roku kończę 37 lat i to sędziwy wiek jak na sportowca. Trzeba rozważyć wszystkie za i przeciw. Moim założeniem było to, aby pomóc odbudować Wybrzeże, by wróciło do PGNiG Superligi. Ciężko planować co będzie, za 2-3 miesiące odpowiem jak to będzie wyglądało - przekazał.