Robert Lis: Mam nadzieję, że to będzie dobry impuls

KPR Legionowo wciąż czeka na pierwsze tej wiosny ligowe zwycięstwo. - Mam nadzieję, że mecz z Vive pomoże się nam przełamać - mówi trener beniaminka, Robert Lis.

Legionowianie mistrzom Polski ulegli wyraźnie, gra ekipy z Mazowsza była jednak lepsza, niż wskazuje na to końcowy wynik. - W pierwszej połowie spisaliśmy się naprawdę przyzwoicie. Po przerwie zabrakło nam trochę pary. Wyszło to, że graliśmy piąty mecz w ciągu dwóch tygodni. Rywale nam odskoczyli - relacjonuje trener KPR-u w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Legionowianie wyżej notowanym przeciwnikom odpuszczać jednak nie zamierzali. - Goniliśmy wynik i w pewnym momencie od Vive dzieliło nas pięć trafień. Po cichu liczyłem, że na kilka minut przed końcem uda się wymyślić jakieś wariactwo, które zaskoczy kielczan. Było jednak inaczej. To oni zaskoczyli nas, podwyższając obronę. Straciliśmy kilka głupich piłek i za to mogę mieć do moich zawodników pretensje. Za łatwo puściliśmy tę końcówkę. Gdybyśmy przegrali różnicą czterech czy pięciu trafień, wynik byłby bardziej adekwatny do walki, którą podjęliśmy - przyznaje Lis.

Ostatecznie KPR stracił do mistrzów Polski dziewięć goli. Legionowianie rozegrali jednak jeden ze swoich lepszych meczów w tym sezonie. Czy taki występ pomoże się beniaminkowi przełamać? - Mam taką nadzieję. Przeciwko Vive zagraliśmy bez obciążenia psychicznego, głowy zawodników były otwarte. To bardzo ważna rzecz, którą wreszcie mogli odkryć. Nie trzeba się tak mocno spinać, żeby grać niezłą piłkę. Liczę, że to będzie dla nas dobry impuls - podsumowuje były reprezentant Polski. W najbliższy weekend jego zespół zagra na wyjeździe z Zagłębiem Lubin.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: