Rozmawiam z Azotami, ale mam też swoje aspiracje - rozmowa z Michałem Szybą, rozgrywającym Azotów Puławy

Azoty Puławy wysoko przegrały w Zabrzu z Górnikiem. Rozgrywający puławian, Michał Szyba, szuka powodów porażki w ligowym hicie, opowiada też o grze w reprezentacji i swojej ligowej przyszłości.

Maciej Wojs: Zapowiadało się, że Górnik i Azoty stworzą zacięte i trzymające w napięciu widowisko, a emocji zabrakło już pod koniec pierwszej połowy. Przewaga zabrzan nie podlegała najmniejszej dyskusji.

Michał Szyba: - Przegraliśmy zdecydowanie, zostaliśmy po prostu rozbici. Do przerwy traciliśmy już siedem bramek, potem przespaliśmy jeszcze początek drugiej połowy i to by było na tyle. Super od początku meczu bronił Sebastian Kicki, kompletnie też nie radziliśmy sobie z Mariuszem Jurasikiem, który robił całą grę Górnika - jak nie rzucał, to asystował. W końcówce meczu ciężko było już odrobić taką stratę, zwłaszcza przy tak słabej naszej dyspozycji.

Mariusz Jurasik był mózgiem Górnika, nie pierwszy zresztą raz. W waszych przedmeczowych założeniach nie było wyłączenia go z gry czy uważniejszego krycia?

- Niby tak, bo wiadomo, że Jurasik jest wiodącą postacią zabrzan. W tych wcześniejszych meczach przeciwko Górnikowi zawsze jednak jakoś sobie z nim radziliśmy i efekty były przyzwoite. Teraz jednak "Józek" zagrał przeciwko nam jak profesor, zresztą to przecież świetny i ogromnie doświadczony zawodnik. W drugiej połowie próbowaliśmy wyłączyć go z gry, ale było już za późno na jakąkolwiek interwencję. Dziesięciu bramek ot tak nie da się odrobić.

W weekend graliście rewanżowy mecz ćwierćfinału Challenge Cup w belgijskim Tongeren. Ta podróż i sobotni mecz miały jakiś wpływ na waszą formę w starciu z Górnikiem?

- Nie, myślę że nie. Europejskie puchary to nasz obowiązek, więc musimy jakoś pogodzić występy na tych kilku frontach. W żadnym wypadku nie możemy obwiniać napiętego terminarza, granie system środa - sobota zawsze nam poza tym wychodziło w miarę przyzwoicie. Nie możemy zrzucać winy na zmęczenie, w Zabrzu zagraliśmy słabo i Górnik był od nas po prostu lepszy.

Mecz w Zabrzu to nie koniec emocji związanych z Superligą, pozostał wam jeszcze kończące sezon zasadniczy starcie z PGE Stalą Mielec. Ta rywalizacja z Czeczeńcami zawsze dostarczała sporo emocji, teraz chyba powinno być podobnie.

- Na pewno tak będzie, ze Stalą zawsze było ciekawie. Jeśli dobrze liczę, to żeby zostać na 4. miejscu musimy ten mecz wygrać. To da nam tę ewentualność, by trzeci mecz w pierwszej fazie play-offów rozgrywać u siebie. Zresztą nawet nie patrząc na to - trzeba zmazać tę plamę ze spotkania z Górnikiem.

Patrząc na wasze wyniki w ostatnich tygodniach, to gracie ogromnymi falami. Z jednej strony są wygrane z Wisłą i Pogonią, z drugiej porażki z Gwardią i Górnikiem. To mecze wyjazdowe są problemem Azotów czy nie możecie ustabilizować formy?

- Szczerze mówiąc nie wiem. Takie pytanie raczej należałoby skierować do trenera, by znalazł jakiś złoty środek pomiędzy tymi meczami. Faktem jest jednak, że notujemy fale, sinusoida jest ogromna. Najpierw wygrywamy z Wisłą u siebie, tydzień później przegrywamy w Opolu. Potem znowu Pogoń i wygrana dwudziestoma czterema bramkami, puchary, a teraz mecz w Zabrzu. Jeśli chcemy marzyć o 3. miejscu w lidze, to takie występy nie mogą się nam po prostu zdarzać.

Odejdźmy może od tematu ligi, a przejdźmy do reprezentacji. W styczniu zadebiutował pan na mistrzostwach Europy, teraz podczas kwietniowego turnieju w Lublinie takiego stresu jak podczas debiutu na dużej imprezie już chyba nie będzie.

- Na pewnie nie, jestem pewien że teraz będę czuł się choć trochę pewniej w drużynie po takim przetarciu jak na mistrzostwach Europy w Danii. Co tu jednak dużo ukrywać - z taką formą jak zaprezentowałem w Zabrzu ciężko będzie mi się utrzymać dłużej w kadrze. Mam więc nad czym pracować.

Po zakończeniu obecnego sezonu kończy się panu kontrakt w Puławach. Jak rysuje się pana przyszłość? Zostaje pan w Azotach czy obiera nowy kierunek?

- Na razie rozmawiamy z prezesem, zresztą ja zawsze jestem otwarty na rozmowę. Wiele zawdzięczam klubowi z Puław, całe życie przecież tutaj gram i zawsze w pierwszej kolejności rozważam opcję zostania w Puławach i przedłużenia umowy. Jak każdy zawodnik mam jednak aspiracje i chciałbym też spróbować czegoś innego. Tak jak jednak mówię - na początek rozmawiam z Azotami, a później zobaczymy co będzie.

Mówiąc, że chciałby pan spróbować coś innego, co ma pan dokładnie na myśli? Wyjazd za granicę czy jakiś inny klub w Polsce?

- Polska liga idzie z każdym rokiem mocno do przodu, przychodzą klasowi zawodnicy i naprawdę, ten postęp jest widoczny. Dużo się już zmieniło. A co będzie ze mną? Zobaczymy, wszystko pokaże czas.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: