- W stopie jest taka kość, która nazywa się bodajże trzeszczka. I właśnie tę kość mam złamaną. To nie jest groźny uraz, ale z nim muszę grać w meczach mojego zespołu klubowego - wyjaśnił Marcin Lijewski. - Grając bez przerwy, nie da się wyleczyć. A kilka dni wolnego, kiedy będzie czas dla reprezentacji, bardzo mi się przyda na popracowanie nad moim zdrowiem.
Szczypiornista zdradził, że prawie w ogólnie nie trenuje. - Muszę oszczędzać nogę. Wystarczy, że uczestniczę w meczach. Dodał, że o całej sprawie poinformował Bogdana Wentę. - Wspólnie doszliśmy do wniosku, że mój przyjazd na zgrupowanie nie miałby żadnego sensu. Mógłbym tylko pogłębić uraz, a normalnie trenować i tak nie mogę.