Szalona pogoń i szał radości - relacja z meczu Olimpia-Beskid Nowy Sącz - KGHM Metraco Zagłębie Lubin

- Cuda się zdarzają - mówiła przed pierwszym ćwierćfinałem trenerka Lucyna Zygmunt i te słowa się sprawdziły. W drugim starciu Olimpii-Beskidu i Zagłębia Lubin, minimalnie lepsze okazały się Góralki.

Pierwszy punkt zdobyła Katarina Dubajova, ale omal nie przypłaciła tego kontuzją prawego łokcia. Na szczęście dla gospodyń mogła kontynuować grę. Olimpia-Beskid grała nieco niedokładnie, przez co Zagłębie miało niewielką przewagę. Przyjezdne też się myliły, czego efektem był przechwyt Karoliny Płachty i rzut Pauliny Masnej na 4:5. Potem sądeczanki miały mały przestój i w 11. minucie przyjezdne wyszły na prowadzenie 8:4 po dwóch kolejnych trafieniach Joanny Obrusiewicz. Przełamanie nastąpiło po trafieniu Dubajovej w 12. minucie.

Po kwadransie gry było 6:10, a udanie przez szyki obronne przedarła się Klaudia Pielesz. Trenerka Olimpii postanowiła zmienić w bramce Martę Wawrzynkowską na Karolinę Szczurek. Na niewiele to się zdało, bo w 18. minucie po rzucie Anny Pałgan  tablica świetlna pokazywała wynik 6:12. Kinga Lalewicz rzuciła trzynastego gola i Lucyna Zygmunt poprosiła o czas. Zaraz po nim Agnieszka Leśniak trafiła z karnego na 7:13. Olimpia-Beskid niezbyt często trafiała do siatki, a sytuację sam na sam potrafiła zmarnować nawet Joanna Gadzina.

Już do końca I połowy Miedziowe utrzymywały przewagę, która jednak trochę stopniała. W 27. minucie po rzutach Joanny Gadziny i Kamili Szczeciny zrobiło się 12:15, ale trafienia Pauliny Piechnik i Jeleny Bader pozwoliły znów powiększyć rozmiary prowadzenia.

Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!

Drugą połowę lepiej rozpoczęły lubinianki i po 2 minutach prowadziły 13:19. Efektowne rzuty z dystansu Anny Maślanki i wejście z prawego skrzydła Pauliny Masnej, pozwoliły zmniejszyć przewagę rywalek do 3 punktów (17:20). 3, 4-bramkowe prowadzenie utrzymywało się aż do 48. minuty, między innymi dzięki dobrym interwencjom Magdaleny Nosal, oraz celnym rzutom Anny Maślanki i Karoliny Płachty.

Olimpia mogła jeszcze szybciej dogonić rywalki, ale wspaniale radziła sobie bramkarka Monika Maliczkiewicz. Na kwadrans przed końcową syreną, przy stanie 20:23 obroniła rzut Joanny Gadziny, a chwilę później świetnie interweniowała przy atomowej próbie Olgi Figiel. W 48. minucie sądeczanki znów przegrywały tylko 3 punktami po trafieniu Pauliny Masnej, a po chwili dzięki Kamili Szczecinie było już 23:25.

10 minut przed końcem spotkania Bożena Karkut zareagowała na słabszą grę swoich podopiecznych i poprosiła o czas. To nie zatrzymało Olimpii-Beskidu, a trafienie skrzydłowej Gadziny pozwoliło zbliżyć się już na tylko jedną bramkę. Ostatnie minuty ćwierćfinałowej potyczki miały niesamowicie emocjonujący przebieg.

W 54. minucie Natalia Tsvirko obroniła rzut karny bezbłędnej dotąd w tym elemencie Agnieszki Leśniak, przy stanie 25:26. Wtedy jeszcze nie udało się wyrównać, ale po chwili Anna Maślanka nadała piłce dużej siły, a ta po słupku wpadła do siatki. Gospodynie poszły za ciosem, Paulina Masna zeszła z prawego skrzydła do środka i dała swojemu zespołowi prowadzenie 27:26 w 56. minucie. Kibice chwycili się za głowę, gdy w kolejnej akcji Joanna Gadzina w sytuacji sam na sam trafiła w słupek.

Gdy 180 sekund przed zakończeniem meczu kolejną bramkę dla Olimpii zdobyła Katarina Dubajova, publika zaczęła wierzyć, że wielka niespodzianka staje się realna. Krótko potem Vanessa Jelić rzuciła na 28:27, ale więcej goli już nie padło.

Dokładnie na minutę przed końcem trenerka Karkut poprosiła o czas. Po przerwie Marta Wawrzynkowska obroniła rzut Karoliny Semeniuk-Olchawy, a w odpowiedzi długie podanie dostała Gadzina, która ponownie przegrała pojedynek z Moniką Maliczkiewicz. Góralki dowiozły skromne prowadzenie i sensacja stała się faktem. O tym, która z drużyn awansuje do półfinału, zadecyduje trzeci mecz w Lubinie.

Po meczu powiedziały:
Bożena Karkut, trenerka Zagłębia:

Taki jest sport i trzeba porażkę przyjąć z godnością. Dość szybko objęłyśmy prowadzenie i nie zapowiadało się, że mecz tak się skończy. Dużo nas kosztowały podwójne kary dwuminutowe, co skrzętnie wykorzystywały rywalki i zmniejszały przewagę. Końcówka była wojną nerwów, a większe szczęście miała Olimpia. Wypada pogratulować i w sobotę zrobić wszystko, by w sobotę wynik był odwrotny.
Lucyna Zygmunt, trenerka Olimpii-Beskidu:

W pierwszej połowie miałyśmy kilka stuprocentowych sytuacji, które nie skończyły się bramkami, podobnie jak po zmianie stron. Dziewczyny zagrały w drugiej połowie bardzo dobrze w obronie, walczyły o każdą piłkę. Grałyśmy cały mecz praktycznie jedną siódemką i mogę tylko pochylić czoła nad pracą, którą zawodniczki dziś wykonały.

Olimpia-Beskid Nowy Sącz - KGHM Metraco Zagłębie Lubin 28:27 (12:17)

Olimpia-Beskid Nowy Sącz: Wawrzynkowska, Szczurek, Nosal: Dubajova 8, Leśniak 4 (4/5), Maślanka 4, Gadzina 4, Masna 4, Szczecina 2, Płachta 2, Figiel, Olszowa.
Karne: 4/6.
Kary: 6 min.

KGHM Metraco Zagłębie Lubin: Tsvirko, Maliczkiewicz - Pielesz 7 (1/1), Jelić 4, Obrusiewicz 4, Załęczna 3, Semeniuk-Olchawa 3 (2/2), Piekarz 2, Pałgan 1 (0/1), Lalewicz 1, Bader 1, Piechnik 1, Paluch.
Karne: 3/4
Kary: 14 min.

Kary: Olimpia-Beskid - 6 min. (Masna - 2 min. i Dubajova 4 min.); Zagłębie - 14 min. (Pielesz, Piechnik, Lalewicz, Paluch, Pałgan - po 2 min. i Semeniuk-Olchawa - 4 min.).
Sędziowały: Brehmer (Mikołów) i Skowronek (Ruda Śląska).
Widzów: 510.

Komentarze (13)
garbik_fajeczka_i_poleciało
10.04.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z kobietami to nigdy nie wiadomo:) 
avatar
znawcatematu
10.04.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ja bym się tak nie napalał. Ale z drugiej strony taka wygrana może uskrzydlić:) 
avatar
Maćko18
10.04.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Także trzymam kciuki za Góralki. Do boju i po zwycięstwo! :) 
Arek Kwant
10.04.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Olimpia wygrajcie następny mecz 
avatar
sądeczanin
10.04.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz