Drużyna trenera Krzysztofa Kotwickiego w miniony weekend zaskoczyła wielu sympatyków szczypiorniaka, nadspodziewanie wysoko pokonując we własnych progach Gaz-System Pogoń Szczecin. Przed pierwszym gwizdkiem to właśnie Gazownicy byli stawiani w roli faworytów, zwłaszcza po dwóch wysokich wygranych nad MMTS-em w trakcie sezonu zasadniczego. W niedzielę górą byli jednak kwidzynianie, którzy triumfowali aż 31:25.
- Tak jak powiedział w jednej z rozmów trener - być może zeszła z nas presja, mieliśmy większy luz w głowie i nareszcie wszystko nam wychodziło - próbował tłumaczyć klucze do wygranej Antoni Łangowski. - Zagraliśmy bardzo fajne zawody, zarówno w ataku, jak i w obronie. Miejmy nadzieję, że takie mecze jak ten przełożą się na przyszły sezon - dodał.
[ad=rectangle]
Co rzucało się w oczy po niedzielnym meczu, to dość równy rozkład liczby bramek zdobytych przez poszczególnych graczy MMTS-u. W drużynie brakowało jednego lidera, każdy z zawodników swoją grą dołożył cegiełkę do końcowego triumfu. Na ten fakt uwagę zwracał również Łangowski.
- Widać po bramkach, że zagraliśmy dobry mecz jako zespół. W miarę równo rozłożyło się to na wszystkich zawodników. Fajnie też, że do składu wrócił Michał Peret, który dołożył coś od siebie. Jego powrót bardzo nas cieszy, jestem pewien, że sporo nam pomoże - powiedział Łangowski.
Kwidzynianie przed meczem rewanżowym są więc w dobrej pozycji, by zapewnić sobie grę o 5. miejsce na koniec sezonu. Sześciobramkowa zaliczka wydaje się dość bezpieczna, Łangowski przestrzega jednak przed nadmiernym optymizmem. - To zarazem dużo i mało, ta zaliczka nic jeszcze nie przesądza. Jeśli zagramy dobre zawody, to spokojnie powinno nam wystarczyć. Jak zaś zaczniemy popełniać głupie błędy, to może być różnie. Postaramy się jednak o kolejne zwycięstwo, taki jest nasz cel - zakończył.