Wielopodmiotowość gier zespołowych powiązana jest ściśle z perfekcyjnie funkcjonującym układem zawodnik - trener - działacz sportowy. Poziom ich współpracy, wzajemnego zaufania i najwyższych kompetencji zawodowych, poza oczywiście wieloma innymi czynnikami, umożliwia osiąganie sukcesów w grach zespołowych. Czy i w jakim stopniu zatrudnianie trenerów zagranicznych przyczyni się do podniesienia poziomu sportowego gier zespołowych w Polsce? W celu przeanalizowania tego zagadnienia, zebrałem opinie różnych osób na ten temat.
[ad=rectangle]
Prezes PZPN Zbigniew Boniek nie jest zwolennikiem zatrudniania obcokrajowca w roli trenera reprezentacji Polski. Decydującą kwestią jest dla niego nie narodowość, a cechy i możliwości kandydata. Boniek uważa, że gdybyśmy patrzyli na to, jaki paszport ma mieć nowy trener, świadczyłoby to tylko o naszej niekompetencji. Tymczasem niektórzy dochodzą do wniosku, że najlepiej, żeby nowym trenerem był obcokrajowiec. Byle tylko nie mówił po polsku i nie miał polskiego paszportu. Boniek dodaje: Ktoś gdzieś napisał, że jest taki jeden - David Copperfield. Sukcesy murowane.
Były trener kadry siatkarzy Waldemar Wspaniały, jest przeciwny zatrudnianiu trenerów zagranicznych. Uważa, że mamy wielu obiecujących szkoleniowców, im trzeba dać szansę. - Zagraniczni trenerzy potrafią się dobrze sprzedać, omamić - uważa Wspaniały.
Zbigniew Pacelt zadał - moim zdaniem - retoryczne pytanie: "czy w Polsce potrzebny jest trener zagraniczny?". Swoje przemyślenia rozpoczyna słowami Leo Beenhakkera: - Nie mogę się pogodzić z tym, że jednego dnia traktujecie mnie jak Boga, a drugiego - jak kawałek gówna. A ja nie jestem ani jednym, ani drugim. Słowa Holendra, to wierzchołek góry lodowej. To problem polskiego środowiska, w którym od lat nie szanuje się szkoleniowców. Trener, który zostaje szefem danej grupy, czy zespołu, powinien za nią odpowiadać. Obrazowo mówiąc, jest dyrygentem całej orkiestry. Ktoś kiedyś spytał dyrygenta: Czy jakby pana nie było, to orkiestra by nie zagrała? A dyrygent na to: Zagrałaby, tylko ze drugi raz nikt by jej na koncert nie zaprosił...
Dariusz Kuczmera na łamach Dziennika Łódzkiego napisał: Dwuznaczna była sytuacja przed meczami polskich piłkarzy ręcznych na Mistrzostwach Europy w Danii. Nasi reprezentanci, a z nimi rzesza wiernych fanów, głośno śpiewali polski hymn, a kamienną twarz zachowywał trener naszej kadry. Czemu? To proste - jaki związek ze słowami "Jeszcze Polska nie zginęła" może mieć Niemiec Michael Biegler? To tak, jakby dajmy na to Kazimierz Górski, gdyby został trenerem reprezentacji Niemiec, miałby śpiewać "Deutschland, Deutschland uber alles".
Franciszek Smuda widzi pewne pozytywy w pracy zagranicznego szkoleniowca, który nie rozumie po polsku, bo wtedy lawina krytyki by do niego nie docierała. W jednym z wywiadów podkreślił, że dzięki temu lepiej by mu się pracowało.
Ekke Hoffman - wieloletni trener niemieckiej kadry kobiet w piłce ręcznej, swoją opinię na temat zagranicznych trenerów, poszerza o inne ważne kwestie. Często taki trener akceptuje, bądź nie dostrzega, partykularne, narodowe, interesy personalne, klubowe czy związkowe. Jest więc wygodny dla wielu podmiotów występujących w sporcie i przez te środowiska popierany. Relacje takie ujemnie wpływają na wyniki sportowe. Hoffman, również negatywnie ocenia przenoszenie pewnych metod szkoleniowych, które trenerzy zagraniczni wykorzystują w pracy z zawodnikami odmiennie szkolonymi. Postępowanie takie nie rozwija systemów szkolenia charakterystycznych dla danego kraju. Nie uwzględnia fizycznych i psychicznych predyspozycji zawodników.
Reasumując, chciałbym przytoczyć jedną ze złotych myśli klasyka: - Ja myślę, że to jest bardzo dobry trener. Tylko on nie ma wyników - powtarzał Kazimierz Górski. To znamienne słowa, jak ważne w doborze trenerów zagranicznych, ale i polskich. Wielu młodych polskich trenerów posiada dużą wiedzę i kompetencję. Zasługują na zaufanie i umiejętne wykorzystanie na różnych poziomach wyszkolenia sportowego.
Praca, którą wykonują polscy trenerzy niejednokrotnie odbiega od standardów powszechnie obowiązujących w krajach, które odnoszą największe sukcesy w piłce ręcznej. Bez wątpienia rywalizacja w Europie staje się coraz bardziej zacięta. Nie tak dawno dyrektor duńskiego klubu Viborg - Peter Cassoe, udzielił wywiadu dla serwisu Eurohandball.com, w którym stwierdza, że aby utrzymać się w europejskiej czołówce w rywalizacji kobiet, zwiększa budżet do 11 milionów euro. Pomarzyć, pomarzyć… W tym miejscu narzuca się powiedzenie "cudze chwalicie, swego nie znacie".
Jerzy Ciepliński
Prawda jest taka, że znany zagraniczny trener jest w tym momencie lepszy od każdego Polaka, dlatego, że jest na bieżą Czytaj całość