Energa AZS przed startem sezonu 2014/15 przeżyła poważny wstrząs. Finansowe problemy klubu i zaległości wobec zawodniczek spowodowały, że cześć szczypiornistek zdecydowała się na zmianę barw. Jednocześnie do drużyny dołączyło zaledwie kilka piłkarek, w związku z czym trener Reidar Moistad na starcie rozgrywek miał do swej dyspozycji wyłącznie dwanaście zawodniczek.
[ad=rectangle]
Jakby tego było mało, w inaugurującym sezon meczu z Vistalem Gdynia nie mogła wystąpić rumuńska rozgrywająca Ioana Manoila, przez co Akademiczki w Gdyni zjawiły się w zaledwie jedenastoosobowym składzie.
Krótka ławka odbiła się na grze ekipy trenera Moistada i koszalinianki już do przerwy przegrywały 12:18. W drugiej połowie mimo ambitnej walki Energa AZS nie była w stanie odwrócić losów meczu i ostatecznie uległa 29:36. - Nie wszyscy wiedzą i nie widzieli jak nasze przygotowania wyglądały. Brakowało nam osób do odpowiednich zajęć, to dzisiaj na pewno zadecydowało na wyniku - mówiła na pomeczowej konferencji Beata Kowalczyk.
Sytuacją AZS-u zafrasowany był także trener Vistalu, Paweł Tetelewski. - Chciałem pogratulować drużynie z Koszalina tego, że mimo takich kłopotów podjęła walkę - powiedział. Szkoleniowiec Vistalu zwrócił uwagę na problemy koszalińskiego klubu, bowiem sam w przeszłości pracując w KSS-ie Kielce doświadczył podobnej sytuacji. Regularnie grające w play-offach kielczanki po dobrym sezonie zarówno na ligowych parkietach, jak i w Europie (udział w Challenge Cup) zostały wycofane z rozgrywek właśnie ze względu na pustki w klubowej kasie.
Tetelewski liczy, że podobna sytuacja nie będzie miała miejsca w Koszalinie. - Mam nadzieję, że szybko wyjdą z tych problemów, bo szkoda byłoby gdyby kolejny taki ośrodek piłki ręcznej w Polsce zaginął - zakończył.