Udanie od początku sezonu prezentuje się w bramce Gaz-System Pogoni Szczecin jej nowy nabytek Krzysztof Szczecina. Najpierw sporo krwi napsuł Vive Tauronowi Kielce, którego zresztą jest wychowankiem, a w minioną niedzielę ekipie z Dolnego Śląska. Pół żartem pół serio można powiedzieć, że nazwisko zobowiązuje. - Na razie, odpukać, forma mi dopisuje, oby tak dalej. Koledzy też walczą, bardzo mi pomagają, dzięki czemu mam dużo łatwiej - skromnie ocenił w kilku pierwszych słowach swoją postawę golkiper szczecinian.
[ad=rectangle]
Był taki moment w spotkaniu Pogoni z Chrobrym, w którym ci pierwsi mieli kilkuminutowy przestój. Właśnie wówczas dość mocno włączył się wspomniany Szczecina. - Było w tym meczu kilka takich nerwowych momentów. Niemniej wyszliśmy z tego obronną ręką. Myślę, że zdecydowało też to, że w naszych szeregach jest dużo doświadczonych zawodników. Dzięki temu zainkasowaliśmy pierwsze dwa punkty w tym sezonie - dodał nasz rozmówca.
Wiele ciepłych słów 24-latek skierował również w stronę swoich młodszych kolegów, którzy coraz częściej meldują się na parkiecie. Nie inaczej było w ostatnim pojedynku Gazowników. - Na pewno bardzo dobrze ci młodzi pokazali się publiczności. Na treningach pracują bardzo mocno. My też się cieszymy z ich prywatnych sukcesów, bo z całą pewnością pierwsza bramka w lidze czy też pierwszy obroniony rzut, to wydarzenie dla takiego zawodnika. Oby tak dalej - liczy Szczecina.
Na potwierdzenie tych słów można przytoczyć sytuację skutecznie wykończonej kontry jednego z nich (przy stanie 27:25), a mianowicie Mateusza Gmerka, która pozwoliła Pogoni utrzymać bezpieczny dystans, (kilka minut wcześniej wynosił już 6 bramek). - W przyszłości musimy wyeliminować te błędy. Za dużo było nerwowości, szczególnie w końcówce drugiej połowy. Musimy spokojnie ustawiać akcje, a nie "gonić jak na wariackich papierach", jeśli mamy tak korzystny wynik - przyznał na koniec bramkarz szczecinian.
Co na to władze klubu? - Ile możemy, to wypłacamy zawodnikom; obecnie więcej nie możemy - mówi wiceprezes Zygmunt Szklarz. - Wciąż prowadzimy rozmowy z naszym sponsorem strategicznym - firmą PGE. Na razie sytuacja jest bez zmian, ale są pewne pozytywne sygnały; być może już w najbliższych dniach dojdzie do przełomu. Alternatywnej do umowy z PGE drogi na zażegnanie kryzysu raczej nie ma. Klub poprawił ostatnio swój marketing, jest bardziej medialny, ale na profity z tego tytułu jest chyba za wcześnie. Jedyną pozytywną, ale za to bardzo ważną, sprawą są wyniki, jakie drużyna osiąga w lidze. Na razie Stal jest bez porażki. Dwa najbliższe mecze "czeczeńcy" zagrają u siebie. Pierwsze spotkanie już w sobotę - z Wybrzeżem Gdańsk, a kolejne tydzień później - z Górnikiem Zabrze. Co dalej? Zobaczymy. Jeśli Stal nie spełni żądań zawodników, mogą oni w każdej chwili odejść. Transfery w piłce ręcznej można dokonywać niemal przez cały sezon. Dla samych graczy sprawa nie jest jednak taka prosta. Większość klubów kadry ma już pozamykane, a jeśli nawet znalazłoby się miejsce, to bardzo trudno będzie wynegocjować satysfakcjonujące zawodników kontrakty. - W tej chwili w drużynie nikt nie przyjmuje do wiadomości, że do podpisania umowy ze sponsorem miałoby nie dojść. - Naszym zadaniem jest gra. Teraz przygotowujemy się do meczów z Gdańskiem i Zabrzem - mówi trener mielczan Paweł Noch. - Zawodnicy po ostatnim meczu w Kwidzynie są trochę poobijani. Łukaszowi Janystowi dokucza stary uraz, Grzesiek Sobut skręcił nogę, ale jak go znam, to na sobotę będzie sprawny. Wyniki cieszą, bo wygrywamy. Choć tyle radości nam pozostaje w tych gorszych czasach. Gdyby nie to, sam nie wiem, jaka atmosfera panowałaby w szatni.
Nowiny24.pl Czytaj całość