Przyjeżdżający na Dolny Śląska zespół Azotów miał arcytrudne wejście w nowy sezon i po inauguracyjnym falstarcie ze Stalą oraz kolejnymi porażkami z trójką medalistów poprzednich rozgrywek po czterech kolejkach jako jedyny bez dorobku punktowego zamykał tabelę PGNiG Superligi. Puławianie nie ukrywali zatem, że jadą do Głogowa po zwycięstwo. Natomiast zmagający się z kłopotami zdrowotnymi miejscowi w starciu z outsiderem zestawienia chcieli wykorzystać przede wszystkim atut własnego parkietu i podwyższyć swój dorobek punktowy.
[ad=rectangle]
Wynik spotkania w 3. minucie otworzył egzekwując rzut karny dla gości Przemysław Krajewski. Cała pierwsza odsłona to niezwykle zacięta i wyrównana walka po obu stronach parkietu oraz gra bramka za bramkę. Cały czas jednak o jedno "oczko" lepsi byli przyjezdni i to gospodarze występowali w roli goniących wyniku. Dopiero w 19. minucie po trafieniu Huberta Kaczmarka głogowianie wyszli na pierwsze prowadzenie w tym spotkaniu 7:6. Niedługo jednak mogli się nim cieszyć, gdyż chwilę później rywale wyrównali i na tablicy świetlnej znów widniał remis. Do szatni obie drużyny zeszły przy wyniku nie innym niż... wskazujący na podział punktów po pierwszej połowie (9:9).
Po przerwie lepiej do gry weszli goście, którzy szybko po karnym i kontrze autorstwa świetnie dysponowanego tego dnia Krajewskiego wyszli na pierwsze dwubramkowe prowadzenie. Szczypiorniści Chrobrego nie zamierzali być jednak dłużni i wedle zasady cios za cios, także zaaplikowali rywalom dwa pod rząd trafienia (37 min. 11:11). Obie drużyny popełniały sporo błędów, jednak determinacji i ambicji w walce o ligowe punkty z pewnością odmówić im nie było można. Błędów nie ustrzegli się również rozjemcy widowiska, niejednokrotnie wywołując swoimi decyzjami dodatkowe emocje na parkiecie, jak i na trybunach.
Na kwadrans przed zakończeniem po rzutach Marko Tarabochii ponownie dwukrotnie piłka lądowała w bramce strzeżonej przez Rafała Stacherę i znów bliżsi końcowego triumfu mogli być przyjezdni. Na podwyższenie prowadzenia głogowianie już nie pozwolili, błyskawicznie odrabiając straty. Co więcej w kilkanaście sekund zdobyli aż trzy trafienia z rzędu i po rzucie Marka Świtały wyszli na prowadzenie (15:14). Zgromadzeni w hali im. Ryszarda Matuszaka kibice, liczyli na to, iż w tym momencie ich ulubieńcy złapali na dobre wiatr w żagle i dowiozą już zwycięstwo do końca. Nic bardziej mylnego, gdyż po raz kolejny rywale wyrównali, co zapowiadało emocjonującą końcówkę.
Ostatnia minuta to punkt kulminacyjny całych sobotnich zawodów. Podopieczni Krzysztofa Przybylskiego mieli w swoich rękach akcję, która mogła dać im komplet punktów, tym bardziej, iż grali w przewadze liczebnej dwóch zawodników. Jednak dwa rzuty ze skrzydła okazały się fiaskiem (Kaczmarek, Świtała) i szala odwróciła się. Piłkę przejęli puławianie, jednak czasu na rozegranie dającej zwycięstwo akcji było już zbyt mało. Rzut bezpośredni już po końcowej syrenie nie zagroził bramce Chrobrego i mecz zakończył się remisem 18:18.
SPR Chrobry Głogów - KS Azoty Puławy 18:18 (9:9)
SPR Chrobry: Stachera, Kapela - Bednarek 3, Babicz 5, Mochocki 6, Kaczmarek 1, Tylutki, Świtała 1, Biegaj 2, Witkowski, Świątek, Płócienniczak, Kandora.
Karne: 3/5.
Kary: 8 min.
KS Azoty: Bogdanov, Zapora - Krajewski 11, Tarabochia 2, Kus 2, Przybylski, Grzelak, Masłowski, Prce 3, Savić, Sobol, Łyżwa.
Karne: 6/7.
Kary: 8 min.
Kary: SPR Chrobry - 8 min. (Tylutki, Kandora, Bednarek, Babicz - po 2 min.); Azoty - 8 min. (Kus - 4 min., Łyżwa, Krajewski - po 2min.).
Sędziowie: Sebastian Pelc - Jakub Pretzlaf (Rzeszów).
Widzów: ok. 1000.