Challenge Cup: Puławianie żałują słabej końcówki w Sabacu. "Teraz nie popełnimy tego błędu"

Sześciu bramek zaliczki bronić będą w rewanżu z Metaloplastiką KS Azoty. - Szkoda, że zawaliliśmy końcówkę pierwszego starcia - mówi trener Skutnik. Teraz jego gracze mają uniknąć podobnych błędów.

- Metaloplastika to bardzo wysoka drużyna. Młodzi chłopcy, ale wysocy. W związku z tym poruszali się trochę wolniej, a my pognębiliśmy ich szybkością. Dobrze w bramce zagrał Bogdanov, nieźle wyglądała nasza obrona, z której poszły kontry. I tak ta nasza przewaga powoli rosła - wspomina zeszłotygodniowe starcie w Sabacu szkoleniowiec puławskiej drużyny.
[ad=rectangle]

KS Azoty na Bałkany jechały z nadziejami na korzystny wynik, nikt jednak nie spodziewał się, że ekipa trenera Skutnika na pięć minut przed końcem spotkania wygrywać będzie aż 25:16. Bardzo dobrą drugą połowę starcia popsuły nieznacznie ostatnie minuty, w trakcie których rywale zmniejszyli starty do sześciu bramek.

- Szkoda, że zawaliliśmy końcówkę, bo było już dziewięć bramek przewagi i wszystko byłoby rozstrzygnięte przed rewanżem. A tak to chyba ze szczęścia stanęliśmy, koncentracja poszła w las i straciliśmy trzy bramki w końcówce - dodaje Skutnik.

Doświadczony szkoleniowiec ma świadomość, że w rewanżowym meczu w Puławach jego drużyna będzie faworytem, mimo sześciobramkowej zaliczki Skutnik jednak oczekuje od swoich podopiecznych dobrego występu.

- W pierwszym meczu mieliśmy za sobą długą podróż, na miejscu warunki były ciężkie, bo szatnie na hali były nie do przyjęcia. Wszystko jednak po nas spłynęło i zagraliśmy dobre zawody. Teraz będziemy u siebie, wynik musi być więc lepszy. Nie możemy popełnić takich błędów, jak w końcówce meczu w Sabacu - kończy.

Sobotnie spotkanie w Puławach rozpocznie się o godz. 18:00. Puławianie do starcia powinni wystąpić w niemal najsilniejszym składzie, mimo że na drobne problemy zdrowotne narzekają Piotr Masłowski, Nikola Prce i Rafał Przybylski.

Komentarze (0)